Teraz liczę lata do emerytury. A jeśli w tym czasie stracę krytyczny osąd swoich możliwości? Dobrze, jeśli diecezjalne prawo jest w tym względzie precyzyjne
Był pogrzeb księdza. Kiedyś pełen energii, żywotny, dowcipny. Wylew przyhamował jego wigor. W zakrystii księża w różnym wieku. Obok mnie mój dawny sąsiad, ubieramy się do Mszy. I wtedy weszło kilku PT Dostojnych, którym „z wieku i urzędu ten zaszczyt należy” (to z Mickiewicza). Mój młodszy kolega na ten widok: „Ooo, diecezjalne muzeum się zjechało”. Zapisałem powiedzonko, może się przydać. Tak, tak, moja pamięć już nie pierwszej sprawności. Zorientował się i mruknął „przepraszam”.
Nie ma za co – odrzekłem. Niedługo też będziesz latał z notesem. Roześmialiśmy się obaj. To było parę miesięcy temu. A teraz jestem już na emeryturze. Ostatnio za wstęp do parku narodowego zapłaciłem pół ceny. „Dla emerytów zniżka!” – oznajmiła pani na mój widok. Pokazałem jej swoją zieloną legitymację, żeby sobie nie myślała. Ale cóż to za emerytura... Nauczycielska, od szkoły. W parafii dalej na służbie, w „Gościu” też. Emeryt z czegoś żyć musi, a skoro sobie radzi i jest potrzebny, to i problemu nie powinno być.
Choć czasem bywa. Odwiedziłem przed laty stareńkiego już proboszcza, wszyscy tytułowali go szambelanem. Do dziś nie wiem, dlaczego. Sympatyczny był bardzo. „Wiesz, biskup namawia mnie, żebym poszedł do domu emerytów. Ale przecież ja... No wiesz, ja całkiem dobrze się czuję”. Po kilku tygodniach spotkaliśmy się przypadkiem. I co? – pytam. „No wiesz... Biskupa trzeba by posłuchać, ale on nie każe, tylko prosi. Muszę sam zdecydować”. Zażartowałem, że gdyby mnie zaproponowali, to bym się zastanawiał tylko tydzień. Popatrzył karcąco jak na kpiarza. A za miesiąc odwiedziłem go w domu emerytów. Kończył się listopad. Ucieszył się na mój widok.
„Wiesz! Nie muszę się starać o ziemniaki, o koks na zimę, nie muszę czyścić rynien! Tylko... Tylko że ja tu jestem na rok, potem mam wrócić na parafię. Nie wiem, jak to powiedzieć biskupowi, że może bym już tu został?”. Na szczęście biskup był na tyle domyślny. Szambelan mógł zażywać spokoju emeryta. A ja boję się jednego. Teraz cieszę się ze szkolnej emerytury i liczę lata do pełnej. A jeśli w tym czasie stracę krytyczny osąd samego siebie, swego umysłu i swoich możliwości? Jeśli wtedy nie znajdzie się jakiś młodszy kpiarz, który rzeknie coś na temat diecezjalnego muzeum? Dobrze, jeśli diecezjalne prawo jest w tym względzie precyzyjne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów