We wszystkich zakamarkach życia jest Bóg. I z uśmiechem podaje człowiekowi kolorowy balonik – znak radości
Moja wakacyjna gromadka przyszła z prośbą: „Proszę księdza, wieczorem jest koncert, a potem fajerwerki. Pojedziemy?”. Pojechaliśmy. Koncert? Może i tak. Nie mnie oceniać, ja z innej epoki. W każdym razie było głośno. Zostawiłem moją młodzież i dzieci przed podium, a sam wyniosłem się dalej, na piękny uzdrowiskowy deptak. Głos docierał, ale wibracje były już znośne. Siedząc na ławce, zacząłem odmawiać Różaniec. Zwiastowanie, Nawiedzenie, Boże Narodzenie... Przede mną przesuwał się korowód wczasowiczów. Młodzi, starzy, mężczyźni, kobiety, dzieci. Która z tych dziewczyn mogłaby być młodziutką Miriam z Nazaretu? Ale przecie widzę tylko zewnętrzną postać. Można się domyślać ludzkiego wnętrza, patrząc na strój, uczesanie, ozdoby, zachowanie – ale domysły niewiele znaczą. O, a tu idzie młoda rodzina. Dwoje ludzi, dyskretnie trzymają się za ręce, ubrani zwyczajnie, a przecie elegancko. Przed nimi biegnie chłopczyk z balonem. Zgrabnie omija ludzi. Wpadł wreszcie na kogoś, zatrzymał się, główka do góry. „Przepraszam!” – i z uśmiechem podał swój kolorowy balonik starszemu panu, który dar przyjął. Czy tak by się zachował mały Jehoszua, gdyby urodził się w naszych czasach?
Z daleka dobiegają strzępy słów. Nie rozumiem tekstu. Od czasu tylko słyszę „Achtung, achtung! Attention!”. Dziwne, że polszczyzna ginie, a obce słowa są wyraźne. Odnaleźliśmy się dzięki telefonom. Gdyśmy wracali, Mika z Basią zapytały: „A słowa ksiądz słyszał?”. Tylko to „achtung” – odrzekłem. Westchnienie ulgi: „To dobrze”. A co śpiewali? Nie udało mi się wyciągnąć z dziewczyn ani skrawka tekstu. „Ale dzieci tańczyły”. Czyli z jednej strony jakieś dziwne teksty, lepiej, że ksiądz nie słyszał, pośrodku skaczące do rytmu dzieci, spacerujący ludzie – uśmiechnięci do siebie, pogodni, słoneczni nawet wieczorem. Na drugim końcu – tajemnice spotkania Boga i człowieka. Przyszło mi na myśl pytanie, czy w tym tłumie na deptaku jest jeszcze ktoś, kto się modli? Nie tylko modlitwą uśmiechu i życzliwości, a modlitwą myśli i warg. Pewnie tak, nie jestem na tyle zarozumiały, by uważać się za okaz jedyny i wyjątkowy. W każdym razie przedziwne napięcia można dostrzec w ludzkim zbiorowisku. I nie tylko na deptaku. We wszystkich zakamarkach życia jest Bóg. I z uśmiechem podaje człowiekowi kolorowy balonik – znak radości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świetów