Dla wielu duszpasterzy prawo do urlopu jest patykiem na wodzie pisane. Bo kto zastąpi proboszcza w małej, wiejskiej parafii?
Powiadają, że „po Bożym Ciele ksiądz niepotrzebny w kościele”. I coś w tym jest. Skończył się wielomiesięczny cykl świąteczny – od Adwentu po oktawę Bożego Ciała. Były Roraty, Pasterka, kolęda, był Wielki Post, były rekolekcje. Były Komunie, rocznice, procesje. I cały czas była szkolna katecheza. Nie tylko szkolna, przecież przy parafii trwa także katecheza sakramentalna.
Komunijna i bierzmowaniowa skończyły się. Wraz z ostatnią procesją eucharystyczną ustał nawał duszpasterskich zajęć. Niektórzy się zastanawiają, a niejeden przy jakiejś tam okazji wytyka księżom nieróbstwo. „Darmozjady” – i taki komentarz można usłyszeć, albo i przeczytać choćby na różnych internetowych forach. Zresztą zastanawia mnie zajadła nienawiść niektórych „forumowiczów” wobec Kościoła, duchownych i Boga. Pytam też, gdzie kończy się granica swobody wypowiedzi, a gdzie zaczyna się naruszanie cywilizowanego prawa i obyczaju. Ale to zgoła inny temat.
W każdym razie księża – ja także – mamy teraz nieco więcej luzu. Niektórzy nawet pojadą na urlopy. Jednak dla wielu duszpasterzy prawo do urlopu jest patykiem na wodzie pisane. Bo kto zastąpi proboszcza w małej, wiejskiej parafii? Dobrze, jeśli ma do obsłużenia jeden kościół, a jego sąsiad podobnie – mogą się wymienić zastępstwami. W większych parafiach można wygospodarować urlopy w gronie całej obsady duszpasterskiej, albo i zaangażować jakiegoś emeryta czy zakonnika (ale to oznacza koszty, bo go utrzymać trzeba i jakoś wynagrodzić). W niejednej parafii urlop można zacząć w niedzielne popołudnie, a skończyć trzeba w najbliższą sobotę. Dobre i to. Przy założeniu, że nie będzie codziennej Mszy, a w razie pogrzebu sąsiad pochowa.
Nie, bynajmniej nie narzekam. Ot, myślę sobie, że warto o tym powiedzieć, bo uwadze parafian i te sprawy umknąć mogą. A przecież wielu księży i w czasie wakacji szuka sobie dodatkowych zajęć. Tylu będzie prowadziło turnusy oazowe dla dzieci, młodzieży i rodzin. Tylu innych spotkacie z różnymi grupami parafialnymi w górach, na rowerowych trasach, na kajakowych spływach, nawet na zagranicznych wycieczkach (coraz łatwiej zorganizować za granicą niż w Polsce). Nie wspomnę już o pielgrzymkach, zwłaszcza pieszych, którym przewodzą i towarzyszą księża, zakonnice, klerycy. Po Bożym Ciele, ale będą mieli co robić w Kościele.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów