Bez cnoty umiarkowania trudno oprzeć się skłonności postrzegania przeciwnika jako wroga, a wtedy jeszcze trudniej stawić czoła pokusie zniszczenia go. Żyje się wtedy w świecie podejrzeń i lęków
Wydarzenia bieżące skłaniają do kontynuowania wywodów o umiarkowaniu. I to o umiarze i miarkowaniu się jako cnocie politycznej. Kiedy mówimy o cnotach (lub niecnotach) politycznych, odnosimy je przede wszystkim do polityków, bo oni nadają ton życiu społecznemu. Jednak cnota umiarkowania odgrywa decydującą rolę dla kształtowania pokojowego i harmonijnego współżycia ludzi – i właśnie dlatego należy do cnót politycznych. Co mądrzejsi z naszego gatunku, którzy w porę dostrzegli, że żadne „ja” nie jest samo na świecie, zrozumieli, że tam, gdzie jest dwóch, trzeba się mitygować, bo inaczej jeden podzieli los Abla, a drugi przeżyje z brzemieniem Kaina. Bez cnoty umiarkowania trudno oprzeć się skłonności postrzegania przeciwnika jako wroga, a wtedy jeszcze trudniej stawić czoła pokusie zniszczenia go. Żyje się wtedy w świecie podejrzeń i lęków, w świecie wrogim: „pełno wrogów wszędzie!”.
Umiarkowanie to tedy warunek pokojowego współżycia i jedno z założeń demokratycznego państwa konstytucyjnego. Zamiast ulegać ślepemu i żywiołowemu doborowi naturalnemu, postanowiono już gdzieś u początków historii ludzkości zorganizować się. Zamiast dawać upust agresywnym instynktom i zachłannemu samolubstwu, ustalono zasady umożliwiające pokojowe współżycie przy respektowaniu drugich, bez siłowego nawracania ich „na nasze”. Zamiast siły rozum.
Organizowanie i zabezpieczanie pokojowe współżycia ludzi to pierwotny i podstawowy cel państwa i jego prawa. Z upływem wieków przypisywano mu kolejno wiele innych celów (znajdują one wyraz w takich określeniach jak państwo socjalne, opiekuńcze, solidarne czy „państwo dobrobytu”), ale one wszystkie są podporządkowane owemu nadrzędnemu i mają ułatwić jego osiągnięcie oraz realizację – czyli życie w pokoju. Bogate już doświadczenie demokratycznego państwa konstytucyjnego doprowadziło do bezspornego dziś wniosku, że również z podstawowych praw człowieka, których to państwo winno być gwarantem, należy korzystać z umiarem i wypada mitygować oczekiwania z nim wiązane.
Godzi się oczekiwać powściągliwości zwłaszcza od tych wszystkich, którzy wywierają większy wpływ na życie społeczne. A więc od mediów, które często zamiast pokazywać wydarzenia kreują je. Od dziennikarzy gotowych zastąpić informację agitacją. Od polityków, których język bywa nasycony jadem i którym nie wstyd nazywać czarne białym. Od władzy mówiącej „służba”, a mającej na myśli „panowanie”, skorej od zastępowania cnoty umiarkowania ideałem wszechwładztwa. „Cnota umiaru w wersji politycznej oznacza umiar w korzystaniu z władzy, a zwłaszcza z sukcesu. Jest to prawdziwa reguła pokoju. Umiar oznacza w tym względzie przede wszystkim opieranie się niemal stałej pokusie pomnażania władzy” – czytamy w podręczniku etyki politycznej (B. Sutor).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego