Świat cały wokół nas mało ważny. Tylko moralne wybory się liczą
Wychodziłem z plebanii na ranną Mszę. Dzwon bił na „Anioł Pański”, dopinałem guziki przy sutannie, z zewnątrz ktoś zadzwonił. Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem nieznajomego mężczyznę. Czarna kurtka, torba zwana reklamówką w garści. „O, dzwonią, zaczyna się Msza...” – zagadnął. Widzę, że pan nie z tej szerokości geograficznej – odrzekłem. „Faktycznie, z całkiem innej. I w lekkim szoku. Proboszcz?”. Mruknąłem na potwierdzenie. Poszliśmy razem w stronę kościoła. „Można wejść?”. Otwarte dla wszystkich – i gestem zaprosiłem do środka. Klęknął, modlił się, kurtkę zawiesił na ławce, obszedł cały kościół, pooglądał, podotykał, przyświecając latarką. Dziwnie się zachowywał, nawet bardzo. Ale we Mszy św. udział brał, choć wciąż się rozglądał, do Komunii przystąpił.
Przypomniały mi się podobne sytuacje sprzed lat. Bo do kościołów nieraz trafiają ludzie dziwni, niedopasowani, osobliwi. Czasem nawet jakoś egzotyczni. Tu czują się swobodniej niż gdziekolwiek indziej. Pamiętam takiego jednego, który klękał na środku śródmiejskiego kościoła w czasie niedzielnej Mszy i śpiewał jakieś staroświeckie, nikomu nieznane pobożne pieśni. Na uciszenie go był tylko jeden sposób. Dać mu złotówkę na tramwaj ze słowami, że w sąsiedniej parafii czeka na niego ksiądz Tadeusz. Cenił go widać bardzo, złotówkę brał i jechał. W poniedziałek zjawiał się Tadek z pretensjami, bo on z kolei nie mógł się go pozbyć.
Ja nie musiałem się pozbywać mego dziwnego gościa. Po Mszy przykucnął przed ołtarzem i zaczął po grecku literować splot słów „światło–życie”, widniejący na znaku oazowym.
Razem wyszliśmy z kościoła. Zatoczył ręką krąg, wokoło widać było jeszcze sporo powyborczych już plakatów. „Wybory jakieś mieliście?” – przemówił. Rzeczywiście, jakby przybył z innej planety i nie wiedział, co się przedwczoraj działo. „Wybory... – zawiesił głos – …ważne są tylko te nasze moralne wybory, których dokonujemy”. Popatrzył na mnie, jakby czekał, że przytaknę. Przytaknąłem. „No to pielgrzymuję dalej”. Dokąd? Coś odbąknął, uśmiechnął się, poszedł. Skąd? Dokąd? Jaki moralny wybór gdzieś wewnętrznie go uwiera? Nie wiem. Ale chyba miał rację. Świat cały wokół nas mało ważny. Tylko moralne wybory się liczą. Na zawsze. A życie to taka pielgrzymka, w czasie której nieraz bardzo dziwnie się zachowujemy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów