Spotkać człowieka dobrego..

Dobro nie krzyczy, nie chełpi się, nie pcha się na afisz ani przed kamery.

Zadzwonił telefon, a w nim głos, który nie od razu rozpoznałem. Odezwała się pani, która – z racji pełnionych wówczas funkcji – razem z kilkoma innymi osobami tworzyła przed ćwierć wiekiem nieformalne gremium, do którego i ja miałem zaszczyt przynależeć. Dziś nie wszyscy z tej grupy jeszcze żyją, żadna z tych osób nie jest aktywna w sposób znajdujący większe echo w mediach. Ogromnie ucieszył mnie ów telefon, bo ludzi takiego formatu spotyka się nader rzadko. Dla mediów są chyba mało interesujący, z życia politycznego zostali i zostają wyobcowani, nie bywają na głośnych salonach. Może już nie pasują do towarzystwa, dla wielu byliby wyrzutem sumienia – tak nieznośnym, że rodzącym pokusy szukania na nich haka, przypisania im jakiejś niegodziwości, wyekspediowania na margines...

A jednak dobrze, że tacy ludzie jak owa pani i koledzy z grupy jeszcze są. Może nawet proporcje są lepsze niż te, jakich doliczył się Abraham, gdy targował się z Panem o ocalenie Sodomy i Gomory (patrz Rdz 18,24–33), ale trzeba chcieć i umieć ich znaleźć. Są jeszcze ludzie, także u nas, których warto spotkać i poznać, bo kontakt z nimi to przeżywanie dobra. Wystarcza nieraz kwadrans rozmowy, a człowiek czuje, że staje się lepszy, bez ustawiania, upominania, nawracania, po prostu przez zwyczajny kontakt. Mający szczęście takiego spotkania odnosi wrażenie, jakby został przeniesiony w inny świat. Chyba to miał na myśli św. Tomasz z Akwinu, gdy pisał, że „dobro się rozlewa” – oczywiście wtedy, gdy ono jest, gdy jest w człowieku rzeczywiście, a nie tylko słownie, deklaratywnie, propagandowo.

Piszę o tym, by zaprzeczyć opiniom, jakoby takich ludzi dobrych, promieniujących dobrem, już nie było. Rzeczywiście, trudno ich dostrzec w świecie relacjonowanym przez media. Wygląda na to, że już zupełnie pozbyto się takich ludzi ze świata polityki. Tam hasłem jest skuteczność za wszelką cenę. Tabuny dziennikarzy podsuwają swe mikrofony z zainteresowaniem, kogo i jak ten czy tamten ugodzi. Przytaczane wypowiedzi mają „porażać”. Zdarzają się też tacy, którzy ogłaszają werdykty o sobie samym, jaki on dobry i czyniący wszystko, ba, poświęcający się dla dobra, ale zaraz po przechwałce rozdziela razy. To zaklinanie dobra brzmi jakże fałszywie!

Bo dobro nie krzyczy, nie chełpi się, nie pcha się na afisz ani przed kamery. Kto spotkał człowieka promieniującego dobrem, domyśla się, dlaczego tak jest. Bo człowiek dobry jest wyciszony, pełen wewnętrznego pokoju, ładu i harmonii... Zetknięcie się z nim to coś więcej niż spotkanie, to doświadczenie dobra... Taki kontakt to szczęście – ale efektywne wtedy, gdy sami jesteśmy otwarci na dobro i żyjemy chęcią bycia dobrym.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego