Duchowni i świeccy powinni się uzupełniać w katechezie, także szkolnej. Ale jedni drugich nie są w stanie zastąpić.
Szkoła jest patologią – usłyszałem ostatnio. Atmosfera rozmowy była nieoficjalna, a tematy przeróżne. Ubawiło mnie wtedy, a może nawet spodobało mi się to określenie – zanotowałem je. Po jakimś kwadransie zorientowałem się, że człowiek, który to powiedział, jest lekarzem.
„No tak, pomyślałem, zawodowe zwichrowanie psychiki, oni to wszędzie węszą patologię, tak jak księża grzech”. Tymczasem zaczął się rok szkolny. Jestem także nauczycielem na niepełnym szkolnym etacie. Jakoś mnie ta zasłyszana diagnoza patologii przestała bawić. Nie, nie o samą szkołę mi chodzi – tym bardziej nie o „moją” szkołę, nie o system oświaty, nie o sprawy programowe. Choć na każdy z tych tematów mam swoje poglądy – ale to nie mój ogródek, nie będę tam flanc przesadzał.
Dla mnie szkoła to ważne pole ewangelizacji. I to bez wielkich pastoralnych haseł czy też programów. Nawet szkolnych. No bo jeśli przechodzę, a przedszkolaki wołają za mną „Pochwalony Jezus Chrystus!”, i to wołają do skutku, aż podejdę i odpowiem „Na wieki!” – czy to nie jest pierwszy krok ewangelizacji? Tak, tak, proszę panów (i pań), uczenie się swobodnego przystępu do księdza jest ważnym, wręcz podstawowym krokiem parafialnej ewangelizacji. Dlatego najlepsza nauczycielka czy nauczyciel religii nie zastąpi księdza (lub zakonnicy). Czuję, jak obruszają się wszyscy świeccy katecheci płci obojga. Nie obruszajcie się. Duchowni i świeccy powinni się uzupełniać w katechezie, także szkolnej. Ale jedni drugich nie są w stanie zastąpić. I to nie tylko wobec przedszkolaków.
Obecność księdza wśród grona pedagogicznego jest czymś bardzo ważnym dla szkoły i jej funkcji wychowawczej. Ale także dla ewangelizacji koleżanek (kolegów) nauczycieli. Od najprostszego nawiązywania ludzkich relacji w czasie dyżurów, przez rozstrzyganie teologicznych kwestii, po głęboko sięgające problemy sumienia. Jeśli w szkole jest mądry, niestroniący od nauczycieli i uczniów ksiądz, szkolna patologia (jeśliby nawet była faktem) ma szanse uzdrowienia.
Dlatego niepokoją mnie podnoszone tu i ówdzie głosy, że szkolną katechezę księża powinni zostawić świeckim katechetom. Nie wiem, czy płyną one z nieświadomości, czy są skutkiem manipulacji ze strony środowisk niechętnych Kościołowi. W każdym razie nie pójdę na wcześniejszą szkolną emeryturę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów