Trudno oprzeć się wrażeniu, że instytucje i urzędy państwa funkcjonują jak „komitety wykonawcze” partii czy koalicji „będącej u władzy”
Przed ponad pół wiekiem napisał jeden z niemieckich prawników, że państwo demokratyczne to tak naprawdę państwo partyjne (G. Leibholz). Swe twierdzenie wsparł szeregiem argumentów. Wśród nich najważniejszy to chyba ten, że istotne decyzje zapadają w gremiach partyjnych, organa państwowe nadają tym partyjnym decyzjom formę obowiązującego prawa i powołując się na praworządność, usiłują zapewnić im skuteczność.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że instytucje i urzędy państwa funkcjonują jak „komitety wykonawcze” partii czy koalicji „będącej u władzy” – przy czym „być u władzy” znaczy po prostu mieć organa państwowe do dyspozycji partyjnej. Autor przytoczonego wyżej stwierdzenia powołał się też na taki, wydawałoby się drobny, fakt, że gdy prasa pisze o poszczególnych ministrach, podaje zazwyczaj ich przynależność partyjną. „Resort został opanowany przez partię...”. Przedstawiciele partii często sami używają takich zwrotów jak „zdobyliśmy” czy „odzyskaliśmy” względnie „zapewniliśmy sobie wpływy...”.
To utożsamianie państwa demokratycznego z państwem partyjnym spotkało się też z krytyką. Dostrzeżono bowiem, że sprowadzenie państwa do roli wykonawcy decyzji partyjnych oznacza jego etyczną dewaluację: państwo i jego organy stają się wtedy przedmiotem zdobyczy, po prostu: łupów. Dorwanych w walce, wprawdzie nie krwawej, lecz wyborczej, i to toczonej nie mniej zaciekle niż wojny. Państwo partyjne to państwo szarpane i wyrywane, ostrzegano.
Różnica poglądów zaznaczająca się w tej dyskusji wzięła się stąd, że jedni opierają się na obserwacji, drudzy na założeniach państwa demokratycznego. To, co dla drugich jest wypaczeniem, jest dla pierwszych po prostu rzeczywistym stanem rzeczy. Nieuniknionym, jak piszą, bo będącym następstwem roli przypisanej partiom politycznym w demokratycznym państwie. Opisano ją w konstytucjach, jasno też stwierdza się w Konstytucji polskiej: „Partie polityczne zrzeszają się na zasadach dobrowolności i równości obywateli polskich w celu wpływania metodami demokratycznymi na kształtowanie polityki państwa” (art.11, u.1).
Frakcje polityczne funkcjonowały już w starożytnych Atenach, ale partie polityczne w dzisiejszym pojęciu są następstwem rewolucji francuskiej, konkretnie: sporów liberałów i konserwatystów o prawo, którym odtąd władza będzie związana. Partie polityczne mają umożliwić obywatelom wpływ na profil państwa – czyli na prawo, wedle którego będzie ono rządzone. Co praktycznie znaczy, że partie zyskujące poparcie obywateli, mając odpowiednią większość, stanowią prawo i wyznaczają rząd, który zgodnie z nim rządzi. I to jest zgodne z demokracją. Próby dalszego poszerzania wpływów partii dostarczają argumentów potwierdzających opinie jak ta, którą przytoczyłem wyżej
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego