Nie dziwi mnie powstanie bałamuctw „Kodu”. Ale dlaczego my, chrześcijanie, nie jesteśmy dość przygotowani, by odróżnić plewy od ziarna?
Potrafisz odkodować tytuł felietonu? Bo kodowanie od jakiegoś czasu modne. Kilka miesięcy temu Iwona zapytała mnie o „Kod Leonarda da Vinci”. Odpowiedziałem, że nie warto sobie głowy zawracać. „Jak nie warto, to nie warto”. Nie przeczytała, bo i tak zajęć ma zbyt wiele. Za sprawą filmu „Kod” znowu stał się głośny. Gdy zadzwonił do mnie ktoś z pewnej gazety, prosząc o zdanie w tej sprawie, odpowiedziałem: Nie róbmy dodatkowej reklamy. Zyski z „Kodu” i tak są większe niż wartość naszej i pańskiej gazety. Niemniej jednak postanowiłem wybadać poziom biblijnej i historycznej wiedzy świadomych katolików. Jedną z tez „Kodu” jest twierdzenie, że to dopiero cesarz Konstantyn „ubóstwił” Jezusa.
Pytam więc tegorocznego maturzystę, kiedy panował cesarz Konstantyn Wielki. „A to był cesarz niemiecki?”. Oj, nie był, nie te strony, nie te czasy. Czy nie mając historycznej orientacji, można być odpornym na umysłowego wirusa, jaki zawarty jest w „Kodzie”? Ale gdzie historyczna wiedza, której można by się spodziewać po latach edukacji? Komuś innemu postawiłem pytanie, jakie jest najstarsze i najkrótsze wyznanie wiary w Nowym Testamencie. „Nooo, że Jezus zmartwychwstał”. Dobrze, to jest twierdzenie oparte na wydarzeniach. Ale ja pytam o najstarszą formułę, której chrześcijanie używali. „Nooo, nie wiem”.
A przecież taka formuła jest i wypada, by chrześcijanin naszych czasów ją znał i rozumiał. Nie mając tej wiedzy, nie obroni swej wiary wobec manipulacji, jakimi posługuje się „Kod”. Dlaczego wykształcony chrześcijanin, z oceną „bardzo dobrze” z religii na licealnym świadectwie, tego nie wie? Przed kilku tygodniami zapytano kard. Pouparda, czy wolno oglądać film „Kod da Vinci”. Ten odparł: „Jeśli jest jasne, że nie ma on nic wspólnego z prawdą i daje ci rozrywkę, to czemu nie?”. I dodał: „Jestem zaniepokojony tym, że uczciwi ludzie, niemający odpowiedniego wychowania religijnego, wezmą ten nonsens za rzecz prawdziwą”.
Chrześcijanie od wieków byli prześladowani, Jezus wciąż na nowo był wyśmiewany – od Heroda, Piłata i gapiów pod krzyżem poczynając. Dlatego nie dziwi mnie powstanie bałamuctw „Kodu”. Ale dlaczego my, chrześcijanie, nie jesteśmy dość przygotowani, by odróżnić plewy od ziarna? Czy katechetyczne programy są złe? Czy ich realizacja kiepska? A może jedno i drugie?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów