Uczciwość nie polega na zgodności z tymi, co chcą wyznaczać jej miarę. Ani prawdomówność na zgodności z tymi, co to podobno „zawsze mówią prawdę”
Ilekroć w tej rubryce zahacza się o sprawy bieżące, to – po pierwsze – są to takie, co mają wymiar ogólny, oraz – po wtóre – zawsze w nawiązaniu do konkretnych faktów, czy to zdarzeń, czy to wypowiedzi. Nie grzebię w intencjach, nie domyślam się zamiarów, nie przypisuję nikomu brzydkich zapędów (ale też nie widzę powodów, by bezeceństwa usprawiedliwiać założonymi z góry dobrymi chęciami!).
Częściej zresztą nawiązuję do wypowiedzi, bo fakty każdy widzi, a mając rozum, potrafi – jeśli zechce – zestawić „słowa i czyny”. Natomiast wypowiedzi są ulotne, a przy wspieranym przez media wielomówstwie uchodzą naszej uwagi. A przecież zdania to „formy myśli”, to, co z ust wychodzi, charakteryzuje człowieka. I tworzy świat, wprawdzie tylko „mówiony”, ale właśnie w takim świecie żyjemy i on nas kształtuje. A ten „świat mówiony” to wedle wielu świat podzielony na „my dobrzy” i „ta zła reszta”. „Dobrzy” nasiąknięci misją naprawy całej reszty (a czasem też zniszczenia jej). „Zrobimy porządek”, słyszę. Nie wiem, czy i na ile to rzeczywiste zamiary (mierzone na siły?), ale brzmi groźnie. Bo żadne odgórne zaliczenie do (bardzo) głupich nie powstrzyma skojarzeń historycznych. Trudno, bym nie pamiętał choćby tych XX-wiecznych zapowiadaczy porządku i rozwiązań „ostatecznych”. I bym nie pamiętał, jak mocno byli oklaskiwani przez ludzi, którzy po latach bardzo nie chcieli, by im o tym przypominano.
Raz po raz słyszymy, kto nie musi się bać. Oczywiście, „nie muszą się bać ludzie uczciwi”, słyszymy, jakżeby inaczej. Słyszałem to już od różnego koloru rewolucjonistów XX wieku, a o dawniejszych można poczytać w podręcznikach historii. Rewolucjoniści zajmowali się oceną uczciwości wedle ich własnych kryteriów. A kryterium jest bardzo proste: kto nie jest z nami, więcej, kto myśli czy wręcz pragnie inaczej, ten najwidoczniej nie jest uczciwy i ma powody, by się bać: krytykujesz takie czy inne pociągnięcia czy wypowiedzi – na pewno masz w tym interes. Już nie tylko krytyka, ale nawet odmienne zdanie ma czynić człowieka podejrzanym! Jesteś przeciw komisji prawdy, nie chcesz prawdy!
Powraca – jak widać – domniemanie winy. Takie myślenie i mówienie uważam za głęboko nieuczciwe. Uczciwość nie polega na zgodności z tymi, co chcą wyznaczać jej miarę. Ani prawdomówność na zgodności z tymi, co to podobno „zawsze mówią prawdę”. Powiedziano nieraz nader wyraźnie o pewnej nowej instytucji: „nie podoba się tym, którzy boją się, że w końcu różne rzeczy zaczną wychodzić na jaw”. Otóż oświadczam: nie podoba mi się, mimo że jak stwierdzono „Polakom powinno się podobać”. Nie podoba mi się taki sposób mówienia (i myślenia), nie podobają mi się insynuacje i pogróżki, nie podobają mi się ludzie, którzy chcą decydować, co mi się powinno podobać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego