Modlitwa owocuje w życiu radością, którą trzeba się dzielić. Moi młodzi przyjaciele nie potrzebują trawki, ekstazy czy browarka.
Prawo jazdy zwyczajna rzecz. Ale z egzaminem bywa różnie. To samochód niespodziewanie zgaśnie, to egzaminator nie w sosie, to pogoda akurat fatalna. Czasem zawiodą nerwy, a czasem umiejętności. „Proszę księdza, w piątek zdaję, ksiądz wie...”. Wiem. Przedtem mam się modlić, o oznaczonej godzinie trzymać kciuki, a potem czekać na SMS-a. Siedzę kiedyś na dentystycznym fotelu, telefon zaśpiewał w kieszeni. „Może ksiądz odebrać”. SMS, w nim jedno słowo: zdałem. Niby niewiele, a przecież to takie sympatyczne i działa w obie strony: jestem z moimi młodymi parafianami, a oni są ze mną. To mi daje pewność, że i ja w trudnych sytuacjach będę mógł na nich liczyć. Raz na modlitwę, raz na inną pomoc.
Ostatnio kilkoro zdawało. Czuwam na odległość. Tym razem sygnał dopadł mnie w szkole. Na przerwie czytam: „Może Ksiądz już puścić kciuki, szczęśliwa ręka i ONA :-) mi pomogła, dziękuję, Tomek”. Czytałem z dziesięć razy. „ONA mi pomogła”. Przecież Tomek nie znał ojca Blachnickiego, a powtórzył jego słowa! Pytałem potem Tomka o to, ale był tylko zdziwiony, że ja jestem zdziwiony. I to była najlepsza odpowiedź. Innym razem taki poegzaminacyjny SMS: „To bardzo pomaga, zdałam za pierwszym razem”. „To” oczywiście było modlitwą, bo później było dopowiedzenie w kolejnym SMS-ie: „A wszystko zawdzięczam magicznej mocy modlitwy”. I taka to jest ta dzisiejsza młodzież. „Bo wie ksiądz, jak wracałam z sesji, skończyłam Różaniec, zaczęłam Koronkę, wtedy przysiadł się do mnie starszy ksiądz, benedyktyn z Tyńca”.
Tyle modlitwy w pociągu – nieomal staroświeckiej modlitwy w sercu i na ustach studentki. A ja już myślałem, że powiedzonko „do tańca i do Różańca” jest wspomnieniem dawnych czasów. Wielu rzeczy bym się nie dowiedział, gdyby nie było telefonów komórkowych, e-maili, gadu-gadu. Jakoś łatwiej im w ten sposób pisać o swoich sprawach. Także mówić – sygnał telefonem, proboszcz oddzwania, a potem płaci spore rachunki. Ale warto. Uczę się także tych wszystkich znaczków :-] :o) :/ :*) Większość wyraża radość. Czy to znaczy, że modlitwa owocuje w ich życiu radością, którą trzeba się dzielić? Oni nie potrzebują trawki, ekstazy czy browarka. Oni mają Ewangelię.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów