Człowiek do rozumienia świata dochodzi powoli, do rozumienia Boga jeszcze wolniej
Przy przekładzie książki mojej stryjenki na język niemiecki wyniknął kłopot ze słowem „Bozia”. Do tego dziecinnego „Bozia” doszło jeszcze zdrobnienie „Bozienia”. Długo zastanawialiśmy się z wydawcą, jak oddać to po niemiecku. Nasz język okazał się bogatszy – Polacy doskonale wiedzą, o Kogo chodzi. Ale też bywają zabawne sytuacje.
Ot, chociażby ta na kolędzie. Babcia chciała się pochwalić, jak to niespełna dwuletni Patryk jest już w sprawach wiary zorientowany. „Patryczku, pokaż gdzie jest Bozia”. Mały rezolutnie rozejrzał się po ścianach i bez namysłu pokazał wspaniały portret taty w marynarskim mundurze. „Ojej, wie ksiądz, po malowaniu przewiesiliśmy niektóre obrazy”. Ostatnio było inaczej. Przyszedłem, jak co miesiąc, z Komunią do pewnej babci, będącej zarazem prababcią.
Była jej córka i córki wnuczka, mała, dwuletnia Martynka. Bystra, śliczna, wesolutka. Pożegnałem się z prababcią, przykucnąłem przy małej – by nie patrzyć na nią ze zbyt wysokiego pułapu. Na piersiach miałem już zawieszoną bursę z Najświętszym Sakramentem. Babcia powiedziała: „Martynko, pocałuj Bozię”. Mała błyskawicznie i mocno objęła mnie za szyję i zamaszyście pocałowała. Pomyślałem: Awansowałem, Panie, ale to całus dla Ciebie, choć pewnie trochę i dla mnie. Głośno zaś powiedziałem, pokazując palcem na bursę: Martynko, Bozia jest tutaj. Popatrzyła nieufnie i na wszelki wypadek, ale już bez zapału i ostrożnie, pocałowała ten dziwny przedmiot.
No cóż, człowiek do rozumienia świata dochodzi powoli, do rozumienia Boga jeszcze wolniej. Kiedy Bozia ma przeistoczyć się w Boga? Kiedy paciorek ma stać się pacierzem, a kiedy wreszcie modlitwą? Kiedy grzech powinien być rozumiany jako moralna wina? Kiedy opłatek świętą Obecnością Pana? Więcej jest takich progów w rozwoju naszej religijnej świadomości. A jeśli ktoś nie przekroczy tych progów? Jak znam życie, prędzej czy później jego wiara skamienieje w dziecinnej postaci. I nie będzie miała wpływu na życie.
A być może w ogóle zaniknie i pozostanie tylko sentymentalnym wspomnieniem wczesnego dzieciństwa. Niektórzy mimo to deklarują się jako wierzący, niektórzy jednak stają się wojującymi ateistami. Ale oni nie z Bogiem walczą, tylko ze swoim dzieciństwem, z którego nikt nie pomógł im wyrosnąć. Katecheza najmłodszych musi więc być bardzo dojrzała.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów