O ludziach mojego pokolenia powiada się nieraz „człowiek starej daty”.
Wymawia się to z nutą lekkiego pobłażania, nawet nie bez pewnej wyrozumiałości, ale jednak z przyganą: to człowiek staroświecki, o przestarzałych poglądach, nienadążający za duchem czasu, niewiele, a na pewno nie wszystko, ze współczesności rozumiejący. Nazwanie kogoś człowiekiem starej (czy dawnej) daty brzmi jak zarzut, ale tak naprawdę wcale nie jest zarzutem, lecz ma służyć usprawiedliwieniu zachowania odmiennego niż to, jakie cechuje ludzi, którym przypisuje się tę staroświeckość czy „starodatowość”.
Intencja takiego zakwalifikowania spoczywa na przyznaniu, że jest on – ten człowiek starej daty – wcale niezły, nawet godny pochwały, można by nawet brać z niego przykład, ale, niestety, czasy się zmieniły, dziś trzeba inaczej, nie ma co naśladować przebrzmiałych wzorców. Na podorędziu łatwo znajdą się wtedy takie hasła jak postęp, nowoczesność, pomysłowość, sukces, elastyczność, moda...Szczególnie naigrawano się z ludzi starej daty w czasach rządzonych przez „siły postępu”. Świat podzielono wtedy na obóz postępu i obóz reakcji. Wedle obowiązujących haseł należało być postępowym, a kto nie zaliczał się do postępowych, był po prostu zacofany.
Równoznacznie używano takich przymiotników jak drobnomieszczański, wsteczny, konserwatywny, skostniały, tradycjonalistyczny. Wykpiwano nimi „tradycyjne” cnoty, samo pojęcie cnoty też zaliczano do przeżytków; doszło do tego, że zwrot „człowiek cnotliwy” wywoływał uśmiech politowania. Czasy wiary w postęp minęły, wiązana z nim ideologia zbankrutowała, ale tradycyjne cnoty wcale nie wróciły do łask. Liczą się sukces i skuteczność, nie ma znaczenia, jakim sposobem osiągnięto ów sukces ani jakimi środkami zapewniono sobie skuteczność. Niewątpliwie, trzeba cenić dążenie do sukcesu, nikt rozsądny nie zaprzeczy, że warto być nowoczesnym, pomysłowym, modnym, a z osiągnięć należy się cieszyć.
Wypada jednak pamiętać o względności sukcesów (słynne „honorowe porażki”) i o niejednoznaczności samego słowa sukces. Szachraj uważa udane oszustwo za sukces, wśród polityków nie brak takich, którzy za sukces poczytują sobie skuteczne mamienie wyborców. Po prostu przydałoby się trochę wrażliwości etycznej, właśnie takiej, jaka cechuje ludzi, o których powiadamy, że są starej daty. Też myśleli o sukcesach, o nadążaniu za czasem, byli nie mniej twórczy niż dzisiejsze pokolenia – ale budowali na solidnych, etycznych, trwałych fundamentach. O ludziach starej daty powiada się, że wyznają niedzisiejsze poglądy. Otóż to! Nie wyznają poglądów tylko na dziś, jednodobowych, zmienianych odpowiednio do sytuacji. Ich poglądy są sprawdzone, utrwalone, ugruntowane. Ceńmy więc sobie ludzi starej daty!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego