Zrobić coś dobrego. Miesięcznie? „Nooo. Ale w wakacje nie”
Wstąpiłem do Heńka. Zamykał właśnie drzwi plebanii. Papiery, które trzymał w ręce, rozsypały się. Najbliżej mnie upadł kwit bankowego przelewu. Podniósł go drapieżnym ruchem w pierwszej kolejności. Kątem oka zobaczyłem „200 PLN” i końcówkę imienia: „...ata”. – Heniek, alimenty płacisz? zapytałem. „Eee, daj spokój”.
Przy herbacie i czekoladkach („od ministrantów dostałem”) zapomniałem o kwicie. Ale licho zwykle podpowiada głupie myśli. Powtórzyłem pytanie: Heniek, płacisz alimenty? „Ty też nie powinieneś wiedzieć. Ale skoro tak, to ci powiem. Nie płacę alimentów. To stypendium dla takiej dziewczyny. Uczyłem ją w liceum. Zdolna, ambitna, pracowita. Jej rodzice – zwykli ludzie, grosza nie marnują, z głodu na studiach by nie umarła. Ale pomyślałem, że można coś dobrego zrobić i pomóc”.
Cały Heniek: zrobić coś dobrego. Bąknąłem: miesięcznie? „Nooo. Ale w wakacje nie”. Jego parafia niewielka, bezrobocie duże.
Biedy to Heniek nie ma, ale zbytków także nie ma. Widać gołym okiem. Dobrze że jest u niego jeszcze szkoła – ma pensję i ubezpieczenie. Poza tym Heniu, jak każdy z nas, funduje inne stypendium – co miesiąc „jednego guldena” na seminarium (nie wiecie, ile to „jeden gulden”?), jeszcze dom samotnej matki i jeszcze fundusz na pomoc dla naszych emerytów. „Przestań liczyć” – odezwał się, jakby czytał moje myśli. „Widzisz, oni, no wiesz, parafianie, mają dzieci. To kosztuje. Co ja ci będę tłumaczył, wiesz. Jakbym te dwie setki podzielił tylko na tych najbardziej potrzebujących, byłoby po kilka złotych. A tak przynajmniej akademik ma zapłacony. I to nie całkiem”.
– Heniek, nie tłumacz się. Twoje pieniądze, twoja wola, nikomu nic do tego, i to ty znowu nie pojedziesz na urlop. „Ja się nie tłumaczę, ale nie wiem, czy robię dobrze. Powinienem być dla wszystkich”. – Powinieneś, ale nie o dzielenie złotówek chodzi, dobrze wiesz. „Szkoda że tak mało możemy. To wszystko wokoło nas takie niemoralne. Cały ten kraj. A ludzie tacy dobrzy. Młodzi uciekają” ... Urwał, popatrzył na mnie podejrzliwym wzrokiem. „Tylko ty nie próbuj tego w gazecie rozgadać!”. – No wiesz, jeśli nawet, to szczegóły zamącę, żeby nie było wiadomo, kto. „Dobrze, napisz. Ale szczegóły zamąć. Napisz, może inni podobnie... Wiesz, nie tylko księża. Tylu ludzi pieniądze marnuje, a jest w co włożyć”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów