W praktyce prawa nie wolno odrzucać etyki, samym prawem nie da się uformować życia społecznego.
Miałem ostatnio przyjemność zetknąć się ze znakomitą pracą młodego prawnika na temat nadużycia prawa w świetle prawa rzymskiego. Praca o czasach odległych, a jakże aktualna! Nadużycia prawa i nazbyt dowolne korzystanie z uprawnień zdarzały się już – i nie tylko – w starożytnym Rzymie. Społeczeństwo reagowało na takie nadużycia, uważało, że godzą one w pokój i porządek społeczny, toteż usiłowano je przyhamować. Przeciwdziałanie nadużyciom uzasadniono koniecznością zachowania sprawiedliwości i zapobiegania szkodom wyrządzanym innym, a także względem zasadniczym, mianowicie tym, że nadużycie prawa niweczy jego sens, zaś szkodliwe działanie instytucji jest sprzeczne z funkcją, dla której je utworzono.
Dostrzegali mądrzy Rzymianie, że nadużycie prawa godzi w interes zarówno prywatny, jak i publiczny. Ciekawe jest spostrzeżenie autora, że prawo rzymskie zostawiało obywatelom bardzo szerokie uprawnienia, bez określania wyraźnych ograniczeń w ich wykonywaniu, ale ograniczenia te wynikały z celu posiadanych uprawnień – wykorzystywanie ich dla innych celów było nadużyciem budzącym sprzeciw. „Nie powinniśmy źle korzystać z naszego prawa”, przestrzegał Gaius (zmarł ok.180 r.), a autor wspomnianej pracy przyjął to zdanie za punkt wyjściowy swych wywodów.
Rozważania o prawie rzymskim okazują się nader aktualne i przydatne dziś. Wniosek o znaczeniu powszechnym brzmi jasno: w praktyce prawa nie wolno odrzucać etyki, samym prawem nie da się uformować życia społecznego. Nie chodzi tylko o to, by prawo szło w parze z moralnością, czy by prawo było moralne. To oczywiście ważne, ale równie ważne jest, by stosując prawo, zachowywać się moralnie. Nie wolno źle używać prawa, nawet słusznego. Korzystając ze swych słusznych praw, należy mieć wzgląd na drugich, dochodząc sprawiedliwości, nie wolno pojmować jej tylko „po swojemu”, prawo jednego nie powinno pociągać za sobą krzywdy drugiego – prawa ludzkie nie mają charakteru absolutnego ani bezwzględnego.
Wszystko to było dla Rzymian oczywiste – chyba dlatego, że ich wyrobiony „zmysł prawa” nie pozwalał im odrywać praktyki prawa od moralności, wszak pojmowali prawo jako narzędzie słuszności i dobra. Znawcy prawa rzymskiego są zgodni, że pozostaje ono wiecznie żywym źródłem inspiracji. Szkoda, że współcześni praktycy prawa (o politykach już nie wspominajmy!) czerpią z niego nader rzadko. Coraz bardziej utrwala się przekonanie, że gdy w grę wchodzi prawo, moralność idzie w kąt, między myśleniem prawniczym i etycznym zachodzi schizofreniczne rozdarcie. A szkodę ponosi całe społeczeństwo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego