Niewiele jest tekstów biblijnych, których czas powstania można aż tak dokładnie datować. Jest rok 539 przed Chr. Wojska perskie zdobywają Babilon.
Tak naprawdę wchodzą do stolicy imperium, bo nie miał kto jej bronić. Potężne imperium za życia zaledwie jednego pokolenia stało się kolosem na glinianych nogach. Nowym panem biblijnego świata zostaje perski władca Cyrus. Rok po zdobyciu Babilonu wydaje dekret, na mocy którego Izraelici mogą opuścić ziemię niewoli i wracać do ojczyzny. Bezimienny wieszcz, zachwycony osobą proroka Izajasza, zwany Drugim Izajaszem, przeżywa chwile trudnej do opisania euforii.
Ale ta bardzo szybko zderza się z wielkim rozczarowaniem. Oto okazuje się, że części jego rodaków wcale nie marzy się powrót do ojczyzny. Zasmakowali w kraju niewoli, zagospodarowali się, okrzepli i odnaleźli się w nowej rzeczywistości. W ciągu pół wieku wyrosło nowe pokolenie, któremu stara ojczyzna niewiele już mówiła. A swe nowe położenie wiązali z oceną bardzo niebezpieczną dla religijnej i narodowej tożsamości: „Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał”.
Ten gorzki osąd o Bożym zapomnieniu wypowiada Syjon, a nie Izrael. To przedziwny paradoks i zarazem swoisty krzyk rozpaczy proroka, który doczekał końca niewoli, ale zupełnie inaczej go sobie wyobrażał. Syjon, obok Ofelu, był pierwotnie nazwą jednego ze wzgórz Jerozolimy. To tutaj król Salomon wzniósł świątynię – najświętsze miejsce dla każdego Izraelity. Z czasem Syjon stał się nazwą określającą Jerozolimę. Syjon przez wieki był celem pielgrzymek, miejscem składania ofiar. Tak było aż do 587 r. przed Chr., gdy to święte i wybrane miejsce zniszczył babiloński król Nabuchodonozor.
Ale teraz, wraz z dekretem Cyrusa, można było je odbudować, ożywić i znów uczynić kultowym centrum narodu. Ale wielu ogarnął lęk przed wolnością. Oswojona niewola zdawała się wyborem bezpieczniejszym. Prorok, nazywając swych ziomków Syjonem, chce uderzyć w czułe miejsce narodowej i religijnej świadomości. A potem przypomina, że Bóg kocha swój naród wybrany bardziej niż matka swe dziecko. I rozpoczął się powrót z niewoli. Wracających poprowadził Zorobabel. Ale nie wszyscy wrócili.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski