1. Sól w dawnych czasach była w wysokiej cenie. W erze przedlodówkowej używano jej przede wszystkim do tego, by chronić pokarmy od zepsucia. Dziś bardziej kojarzy się raczej z przyprawianiem, podkreślaniem smaku, a zimą z posypywaniem dróg.
Misja chrześcijan wobec świata w tych trzech zadaniach się mieści: chronić przed moralnym zepsuciem, konserwować to, co dobre; nadawać smak wszelkim ludzkim aktywnościom: miłości, pracy, życiu i śmierci; chronić przed poślizgiem, czyli utratą zdolności kierowania na oblodzonej nawierzchni (dróg śliskich, niebezpiecznych dzisiaj sporo).
2. Jest zadanie, ale jest i przestroga. Sól może być zwietrzała, bez smaku. To smutny symbol. Czego? Utraconej gorliwości. To obraz chrześcijan bez odwagi myślenia, mówienia i działania po Bożemu. Niesłona sól wiary to symbol zobojętnienia, wypalenia, zakompleksienia, formy bez treści. To taka wiara, która nie ma już ambicji ani ochoty, ani siły do zmieniania świata, a często godzi się z tym, że świat zaczyna ją kształtować wedle swoich mód. Jezus używa mocnych słów. Mówi, że taka sól bez smaku jest na nic, „nadaje się na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi”. Te słowa są tak dosadne, abyśmy się obudzili.
3. Światło świata. Kolejny obraz, ale temat ten sam: chrześcijanin w relacji do świata. „Wiara, religia jest sprawą prywatną” – powtarzają najgłośniej ci, którzy przestrzeń publiczną chcieliby zarezerwować tylko dla ateistów czy agnostyków. Religia nie jest nigdy sprawą prywatną, bo ludzie wierzący żyją wśród innych, są obywatelami doczesnych państw. Wierzący musi świecić. Nie ma innego wyjścia. Wiara kształtuje postawy, wybory, poglądy, relacje międzyludzkie. To nie jest tak, że chrześcijanin mówi sobie: „to ja teraz troszkę poświecę, ja im teraz pokażę, dam im takie świadectwo, że pójdzie im w pięty”. To byłaby karykatura. Chrześcijanin jest sobą, w kościele, w domu, w urzędzie, w kawiarni. Przez swój sposób bycia wnosi w świat światło. Im bardziej jest naturalny i pokorny, tym więcej daje światła.
4. Jezus mówi, że nasze dobre uczynki mają być widoczne dla ludzi, ale jeden rozdział dalej powiada: „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli”. Jak to zrozumieć? Kluczem jest czystość intencji. Czy szukam chwały Boga, czy swojej chwały? Chcę świecić swoim światłem czy światłem odbitym?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz