Ten tekst napisał bezimienny prorok, który chciał być postrzegany jako wielki prorok swej przeszłości, Izajasz. To nie było oszustwo. Starożytność znała bowiem zjawisko, które dziś nazywamy pseudonimią.
Pisarz podpisywał swe dzieło imieniem uznanej osoby, by pokazać swój związek z jej nauczaniem i przekonaniami. Ów bezimienny prorok żył i działał w okresie niewoli babilońskiej, a więc po roku 587 przed Chr. Żyjąc tam, widział, jak wielu z jego rodaków doskonale radziło sobie w rzeczywistości wygnania. W sferze materialnej bogacili się, zakorzeniali w nowych warunkach, a jednocześnie – w przestrzeni duchowej – tracili związek ze swym narodem, a przede wszystkim z prawdziwą objawioną religią.
Czy wobec tego należało ich nawracać siłą, mówić im o zdradzie ideałów? Ów bezimienny prorok, którego dziś nazywa się Drugim Izajaszem – Deutero-Izajaszem, zdawał się mówić: Nie! Trzeba szukać drogi zupełnie innej, drogi delikatności, drogi wolnego wyboru, a zarazem powrotu do pierwotnej gorliwości. W swych wizjach, sam bezimienny, zostawił postać także bezimiennego Sługi Jahwe, Boga swego narodu.
To ów Sługa, który – mimo swej delikatności – zostanie odrzucony i zamordowany, ostatecznie przyniesie totalną przemianę i odnowę. Dokona tego metodami zupełnie innymi niż te, których oczekiwaliby żarliwi wyznawcy religii Izraela. Zamiast spektakularnych znaków i pełnych formalizmu dzieł wynikających z przepisów żydowskiego Prawa, niepozwalających na inne wybory, „nie będzie wołał ni podnosił głosu”, „nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku”.
Kim jest i kim ma być ów Sługa? Badacze dawali różne odpowiedzi. W tajemniczej postaci Sługi Jahwe widzieli samego wieszcza lub innego z proroków, naród wybrany, któregoś z królów Izraela, a nawet Mojżesza. Ale najprawdziwszym spełnieniem jest to, co dokonało się w działalności i nauczaniu Jezusa Chrystusa. To ono było spełnieniem prorockich zapowiedzi: „Dlatego, że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich” – napisał autor Dziejów Apostolskich, wracając myślą do działalności Jezusa Chrystusa, który u początku swej działalności przyjął chrzest z rąk św. Jana Chrzciciela.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski