1. Słowo Boże zaprasza nas na „audiencję” do tego niezwykłego Króla. Napis na krzyżu: „To jest król żydowski” był szyderstwem. A jednak krzyż jest naprawdę tronem Króla. Patrząc na Ukrzyżowanego, zaczynamy rozumieć królewski styl Boga. Król jest władcą. Czym jednak jest władza Boga nad ludźmi?
Jak można rządzić, będąc całkowicie unieruchomionym, samotnym i totalnie ogołoconym? „Poprzez agonię, poprzez wyniszczenie, poprzez obraz skrajnej słabości, hańby i nędzy przemawia moc: to jest moc miłości »aż do końca«” (Jan Paweł II, Wawel 1987).
2. Pod krzyżem są różne grupy ludzi. Być może najliczniejszy jest tłum, „który stał i patrzył”. Obrazuje on postawę widza – kogoś, kto chce zachować neutralność, kto mówi: „to nie moja sprawa, po co się wtrącać”, „może to wydaje się niesprawiedliwe, ale skoro Go ukrzyżowano, to może jednak nie był bez winy”. Pokusa nieangażowania się jest groźna, ponieważ ma pozór przyzwoitości i rozsądku. Niezajmowanie stanowiska może być czasem cnotą, ale na pewno nie w sytuacji niesprawiedliwości, krzywdy, torturowania i zabijania niewinnego. Krzyż Jezusa odsłania naszą małość, lękliwość, przeciętność, żałosną obronę bezpiecznego miejsca w tłumie gapiów.
3. Drwiny Wysokiej Rady, żołnierzy i jednego ze złoczyńców mają tę samą treść: „wybaw sam siebie”. Ci pierwsi symbolizują ludzi uczonych, ufających swojej wiedzy, żądających dowodu na własną miarę. Żołnierze mogą być symbolem tych, którzy ufają sile (armii, państwa, prawa czy pieniądza). Bluźniący złoczyńca reprezentuje tych, którym własny grzech odebrał wiarę w dobro. Czy nie odnajduję siebie w którejś z tych trzech grup: pokładających zbytnią ufność w wiedzy, wierzących w jakąś doczesną siłę lub zniszczonych przez swój egoizm? Gdzie jest moje miejsce pod krzyżem?
4. Dobry łotr rozpoznał w Ukrzyżowanym miłość, która może go ocalić. Pod krzyżem muszę pytać siebie: w jakiego Boga wierzę? Czy jest to naprawdę Bóg Ewangelii? Takiego Boga rozpoznają tylko pokorni, bo na krzyżu wisi Najpokorniejszy z pokornych. Boga w ukrzyżowanym można zobaczyć tylko sercem całkowicie nawróconym. Rzucić się w objęcia Bożego miłosierdzia z okrzykiem: „Jezu, ufam Tobie” jak w morze. Bez koła ratunkowego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz