1. Napisałem ostatnio: „Najistotniejsze jest to, by się w ogóle modlić. Mniejsza o to, jak”. Poprawił mnie Pan Jezus (dziękuję!). Myliłem się. Można się modlić źle, to znaczy rozmijać się z Bogiem.
Kto ma fałszywy obraz siebie i fałszywy obraz Boga, ten będzie budował fałszywą religijność. Jak faryzeusz. Czy była to tylko obłuda? A może był on całkiem szczerze przekonany o swojej doskonałości? Ten drugi stan jest jeszcze groźniejszy. Czyni odpornym na nawrócenie.
2. Faryzeizm jest śmiertelną chorobą religii. Pewnie dlatego Jezus był tak surowy w jego ocenie. Sednem faryzeizmu jest odrzucenie pierwszeństwa Bożej łaski i koncentracja na sobie. Pycha jest jak rak. Atakuje zdrowe wartości, zagnieżdża się w nich i rozrasta, imitując dobro. Potrzebne są profilaktyczne badania. Częsta kontrola stanu pychy. Sygnałem, że dzieje się coś złego, jest moment, kiedy zaczynam kimś gardzić.
3. Celem modlitwy nie jest modlitwa, ale Bóg. Powtarzam często tę mądrość Heshela. Ta prosta rada chroni przed nadmierną koncentracją na zewnętrznej formie, na szukaniu zadowolenia, że dobrze się pomodliłem, że jestem w porządku wobec Boga. Prawda jest taka, że nigdy nie jestem do końca w porządku. Zawsze potrzebuję Jego miłosierdzia. Jak pisał kard. Ratzinger: „Bóg kocha mnie nie dlatego, że ja jestem dobry, ale dlatego, że On jest dobry”.
4. Naśladowanie postawy celnika nie oznacza rozpływania się w ogólnikowym poczuciu niedoskonałości. Grzech jest zawsze czymś konkretnym (myślą, słowem, uczynkiem i zaniedbaniem). Trzeba go nazwać, wyznać i wypowiedzieć mu wojnę. Święty Piotr wołał: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. To były słowa dezertera, który bał się zmiany. Trzeba modlić się raczej: „Zostań ze mną, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. I pomóż mi pokonać grzech”.
5. Nie chodzi też o to, by uważać siebie za całkowite zero. Coś dobrego udaje się nam zrobić i wolno nam się tym cieszyć. Ważne jednak, by pamiętać, że „miłość Chrystusa jest w nas źródłem wszystkich naszych zasług przed Bogiem” (Katechizm, 2011).
6. Święta Teresa od Dzieciątka Jezus: „Pod wieczór życia stanę przed Tobą z pustymi rękoma, bo nie proszę Cię, Panie, byś liczył moje uczynki. Wszelka nasza sprawiedliwość jest skażona w Twoich oczach. Pragnę więc przyodziać się Twoją własną Sprawiedliwością i jako dar Twojej Miłości otrzymać wieczne posiadanie Ciebie Samego”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz