Izraelici całkiem niedawno wyszli z Egiptu pod wodzą Mojżesza. Jeszcze nawet nie dotarli pod Synaj. Jeszcze nie zawarli z Bogiem przymierza przypieczętowanego Dekalogiem.
Pod Refidim, na skraju pustyni Synaj, zastąpili im drogę Amalekici – prawdziwe pustynne lisy, koczownicy żyjący głównie z napadów na karawany kupieckie. Byli wrogo nastawieni do Izraelitów, bo wywodzili się od Ezawa, któremu jego brat Jakub – protoplasta ludu Izraela odebrał błogosławieństwo przeznaczone dla pierworodnego syna. I dochodzi do bitwy, którą precyzyjnie przygotowuje Mojżesz. Instruuje Jozuego, a sam zajmuje miejsce na wzgórzu, skąd doskonale widać miejsce walki. Mojżesz trzyma ręce w górze, a Izraelici zwyciężają. To święta wojna, w której magiczny gest wodza przynosi zwycięstwo.
Ale Biblia nie jest księgą magii! Ciekawa rzecz, że nie ma tu mowy o jakimkolwiek działaniu Boga. Ani o modlitwie. Zbyt łatwo i szybko przechodzimy od obrazu wzniesionych przez Mojżesza rąk do wyobrażenia o modlitwie. I zapominamy o trzymanej przez niego lasce. Egipskie malowidła ukazują walczących żołnierzy, którym strategię podpowiada i wskazuje faraon, trzymając w ręku laskę. Mojżesz wychowywał się na dworze faraona i tam podpatrzył taki sposób kierowania wojskiem w boju.
Dowodząc długie godziny, osłabł i potrzebował pomocy. Z tą pospieszyli Aaron i Chur. Rozprawa z Amalekitami zakończyła się zwycięstwem. Polskie tłumaczenie oddaje hebrajski czasownik gbr słowem „pokonać”. Św. Hieronim, tłumacząc Biblię na łacinę, posłużył się obrazem panicznej ucieczki pokonanych. Tak to pustynni rabusie uszli, nie dając rady nowemu ludowi, który szedł w kierunku Ziemi Obiecanej pod wodzą stratega z laską w ręce. Tę laskę biblijny autor nazywa laską Boga.
To ją Mojżesz wyciągnął nad wodami Morza Czerwonego, a te się rozstąpiły, i nią uderzył w skałę, po czym wypłynęła woda na pustyni. Nią też podpowiadał Jozuemu, jak walczyć. Nie była magicznym przedmiotem. Była tylko widomym znakiem Bożej opieki nad ludem, który współpracował z łaską swego Pana, a nie czekał, aż Ten zrobi wszystko za niego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski