Chciwość, jak żadna inna skłonność upadłej natury człowieka, jest postawa przemieniająca nas w takie istoty, których szatan nie musi już osaczać.
Przypowieść mówi o niebezpiecznych potrzebach, które czynią człowieka zaślepionym egoistą. Bogacz chce sam siebie pokrzepić, sam w sobie znaleźć „odpoczynek”. Tym samym greckim słowem Ewangelia mówi o zaproszeniu Jezusa do tego, by wszyscy w Nim znaleźli „odpoczynek i pokrzepienie” (Mt 11,28). Bóg wszedł do swego odpoczynku, stwarzając szabat i do tego odpoczynku najpierw zaprosił swój lud. Pokój płynie z zajmowania się Bogiem, taki był sens szabatu. Jezus demaskuje na przykładzie tego chciwca obłędne przekonanie, iż sami w sobie znajdziemy ukojenie i odpoczynek. Wszak nieustannie szukamy czasu dla siebie. Co to znaczy? To znaczy, że sami sobą chcemy się rozkoszować. Zastanawiam się, czy Bóg jest dla mnie odpoczynkiem, czy też znużeniem albo zmęczeniem? Właścicielowi spichlerzy ani Bóg, ani nikt inny nie jest potrzebny.
Druga jego potrzeba została prawie wulgarnie zamanifestowana jako egoistyczne przykazanie: „jedz”, wyrażone po grecku: „fage”, co można też przetłumaczyć jako „pożeraj” albo „przejadaj się”. Septuaginta identyczne przykazanie wkłada w usta szatana, który wymuszał konsumpcję owocu rajskiego na Ewie (Rdz 2,16). Zatem bohater tej przypowieści kusi sam siebie, sam dla siebie jest wężem! Z nikim nie chce się podzielić swym dostatkiem – jakikolwiek by on nie był: materialny, intelektualny, emocjonalny czy duchowy. Konsumuje właściwie siebie samego, jak wąż, który pożera własny ogon. Chciwość, jak żadna inna skłonność upadłej natury człowieka, jest postawą przemieniającą nas w takie istoty, których szatan nie musi już osaczać.
Chciwiec ma jeszcze trzecie marzenie: „pij!”. Począwszy od zwykłego pijaństwa, aż do niezwykłego upajania się swymi sukcesami lub wielkością, wszystko to mieści się w tym słowie! W Nowym Testamencie to słowo pojawia się w odniesieniu do Jezusa, który „jadł i pił” z grzesznikami i celnikami, czyli z najgorszymi, upodlonymi i przez nikogo nie uszanowanymi. Czynił to z taką życzliwością, że nazwano Go „przyjacielem grzeszników i celników”. Zaprzyjaźnił się z tym, co najlichsze w świecie ludzkim (Mt 11,19). Bogaty człowiek z tej przypowieści z nikim nie jadał ani nie pił, ukazano go jako chciwego samoluba.
I wreszcie ostatnie przykazanie samolubstwa: „używaj!”. Co może też oznaczać: „wesel się”, „ciesz się”. Po raz pierwszy użyto tego słowa w Biblii w Księdze Estery, gdy żona Hamana Zeresz kazała się weselić i używać swemu mężowi zaraz po tym, gdy ten postawił pal, na którym miał zawisnąć Mardocheusz (5,14). Apokalipsa nakazuje takie rozweselenie nad upadłym Babilonem tym wszystkim, którzy zostali przez Babilon skrzywdzeni. Jest to ostatnie miejsce w Biblii, w którym pada ten wykrzyknik. Cieszą się bowiem i używają ci, którzy na końcu się cieszą. Jeden z psalmów mówi: kto we łzach sieje, żąć będzie w radości!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Augustyn Pelanowski OSPPE