Dr Wołodymyr Fesenko opowiada o tym, jak żyje się w ciągłym zagrożeniu rosyjskim ostrzałem i atakami rakietowymi.
Andrzej Grajewski: Rosja atakuje miasta i obiekty infrastruktury krytycznej na Ukrainie. Ta taktyka może przynieść powodzenie?
Wołodymyr Fesenko: W moim przekonaniu jest to mało prawdopodobne. Oczywiście dla Ukrainy działanie agresora ma straszne skutki: powoduje zniszczenie wielu miast, śmierć cywilów, problemy związane z brakami dostaw energii elektrycznej czy wody pitnej, ale nie niszczy naszego ducha. Niewątpliwie jednak jest to trudne doświadczenie, nie tylko dla państwa, lecz także dla zwykłych ludzi. Znaczna część gospodarki naszego kraju jest zrujnowana. Dlatego Ukraina, aby stawiać dalej opór, musi mieć wsparcie zewnętrzne. Potrzebujemy zarówno dostaw broni, jak i pomocy ekonomicznej. Jesteśmy bardzo wdzięczni naszym partnerom, szczególnie Polsce, która, choć mniejsza i biedniejsza od wielu krajów Zachodu, jest w trójce krajów najbardziej wspierających Ukrainę.
Jak na ataki reagują Ukraińcy?
Przystosowują się do nowych warunków. Także do życia pod obstrzałem, co wiem z relacji moich znajomych w Charkowie, Zaporożu czy Mikołajowie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.