Modlitwa w Biblii wyraża wspólnotę człowieka z Bogiem. Zrozumieli to Piotr i inni uczniowie, którzy po zesłaniu Ducha Świętego, trwając na modlitwie, odważnie podejmowali dzieło ewangelizacji.
Bóg wyciąga rękę
Owi „inni” wkraczają na scenę, gdy Piotr i Jan „uwolnieni przybyli do swoich i opowiedzieli, co do nich mówili arcykapłani i starsi” (Dz 4,23). Jak reagują uczniowie na wieść o możliwych prześladowaniach? „Wysłuchawszy tego, podnieśli jednomyślnie głos do Boga” (Dz 4,24). Komentatorzy zwracają uwagę, że to jedna z najdłuższych modlitw w Nowym Testamencie. Kościół, trwając przed Bogiem, zaczyna głębiej rozumieć znaczenie wydarzeń i wyraża to we wspólnym wołaniu: „Zeszli się bowiem rzeczywiście w tym mieście przeciw świętemu Słudze Twemu, Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z poganami i pokoleniami Izraela, aby uczynić to, co ręka Twoja i myśl zamierzyły” (Dz 4,27-28). W trakcie wspólnej modlitwy uczniowie wyrażają to, co stało się ich udziałem. Spoglądają jednak na sytuację, nawiązując do historii zbawienia i wydarzeń z ostatnich chwil życia Jezusa. Dzięki temu widzą wyraźnie sens wszystkiego, w czym uczestniczą. Następnie proszą: „A teraz spójrz, Panie, na ich groźby i daj sługom Twoim głosić słowo Twoje z całą odwagą, gdy Ty wyciągać będziesz swą rękę, aby uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów przez imię świętego Sługi Twego, Jezusa” (Dz 4,29-30).
Kościół nie prosi o usunięcie przeszkód czy zmianę zewnętrznej sytuacji. Błaga o odwagę konieczną do głoszenia Dobrej Nowiny. Pragnie, by Bóg nadal działał i potwierdzał ich naukę znakami. Podczas gdy przywódcy narodu żydowskiego próbują zgasić ich zapał, uczniowie, wraz z Piotrem i Janem, wołają o nową Pięćdziesiątnicę. „Po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani, wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i głosili odważnie słowo Boże” (Dz 4,31).
Łukasz zwraca uwagę na konkretny owoc napełnienia Duchem Świętym – podjęte z odwagą dzieło ewangelizacji. Jej fundamentem jest wspólnota – trwająca w Bogu, na wzór Jezusa.
Modlić się jak Jezus
O Jego modlitwie wiadomo niewiele. Pewne jest, że była bardziej ufnością przeżywaną w obecności Boga, trwaniem w jedności z Ojcem niż wypowiadaniem konkretnych formuł. Było w niej więcej dziękczynienia niż prośby, uwielbienia niż skargi.
O tym, że Jezus często się modlił, wspomina najczęściej św. Łukasz. W pierwszej części swojej Ewangelii pokazał, że to właśnie w trakcie modlitwy dokonywały się najważniejsze wydarzenia w życiu Chrystusa i Jego uczniów. „W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami” (Łk 6,12-13). Również przemienienie Jezusa – wobec Piotra, Jakuba i Jana – miało miejsce podczas modlitwy. „Jezus wyszedł na górę, aby się modlić…”(Łk 9,28).
Dlaczego Łukasz tak często mówi o modlitwie Chrystusa? Po pierwsze dlatego, że chciał pokazać, iż Bóg jest stale obecny w działalności Jezusa, a On sam zawsze działa zgodnie z wolą Ojca. Wszystko, co miało miejsce w życiu Chrystusa, Jego nauka i dzieła, zanurzone było w synowskiej relacji z Ojcem. Po drugie, aby ukazać modlitwę Jezusa jako wzór każdej modlitwy. Także takiej, która zanoszona jest w ogniu cierpienia, sytuacji beznadziejnej, jak ta na krzyżu. Na Golgocie padły jedne z niewielu znanych słów, które skierował do Ojca. „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34) oraz „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23,46). To wołanie odbija się także w modlitwie Jego uczniów.
ks. Rafał Bogacki