Izajasz, w dniu powołania na proroka: „Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach”. Paweł z Tarsu: „… ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi. Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów…”.
Piotr, Paweł, Izajasz – niegodni? Ja – tak! Ale oni?! Ano rzeczywiście: Szaweł prześladował chrześcijan. Piotr zaparł się trzy razy. Czyli jednak… Tacy podobni do nas, do mnie… A przecież coś nas różni.
Nasza „skromność” w wierze to jedynie wygodna wymówka. Przyznaję się do swych niedoskonałości, by zwolniono mnie z odpowiedzialności za Kościół. Zostawiam to „świętszym” i „godniejszym”. Takie „zdrowe” bycie w normie, które zwalnia z odwagi do głoszenia Ewangelii.
Izajasz, Paweł, Piotr zrozumieli, że ich własna niedoskonałość staje się miarą Bożej miłości. Bóg wybiera, co słabe i niedoskonałe, aby każdy mógł poczuć się wezwany i powołany.
Chrystus wjechał do Jerozolimy nie na pięknym wierzchowcu, lecz na osiołku. I nie jest kwestią pychy lub pokory, lecz bycia gotowym na łaskę, by stawać się, jak ów osiołek, rumakiem w służbie Bożej miłości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozważa Jerzy Sysak, nadzwyczajny szafarz Komunii św. w Katowicach; anglista nadaremnie, radiowiec przebrzmiały, ze zrządzenia urzędnik