Czuwanie, do którego wzywa Jezus, wyraża się w tym, by bacznie obserwować własne pokusy i je uprzedzać, wyznając Bogu
Jesteśmy jak odźwierni, czuwający przy drzwiach na powrót swego Pana. Nie wiemy ani kiedy, ani w kim przyjdzie. Przychodzi o północy jako Oblubieniec, i obyśmy wtedy nie byli głupimi pannami. Przychodzi rankiem, jak do czuwającej Magdaleny, i obyśmy mieli jej wolę nieutracenia Jego miłości, nawet jeśli po ulicach będą biegać naśladowcy Sartre’a, wypisujący na murach: Bóg umarł. Przychodzi wieczorem na drogach do Emaus i oby była w nas wtedy chęć do słuchania słowa Bożego. Oby nie było w nas tego rodzaju czuwania, które przeżył Piotr w czasie piania kogutów. Zamiast być odźwiernym z kluczami Królestwa, wyszedł z gorzkim płaczem indagowany przez odźwierną Kajfasza.
Czuwanie jest tematem listu apokaliptycznego skierowanego do wspólnoty w Sardes. W VI w. przed Chr. miastem rządził Krezus, którego bogactwo stało się przysłowiowe. Po czterech przegranych bitwach z wojskami perskimi zamknął się w Sardes. Zbudowane na skale o pionowych urwiskach, wydawało się nie do zdobycia. I właśnie z powodu nadmiernego poczucia bezpieczeństwa miasto zostało zdobyte przez Cyrusa w 546 r., a Krezus dostał się do niewoli. Pewien żołnierz perski zauważył, jak jeden z obrońców upuścił poza mury hełm, a następnie zszedł po skale, podniósł zgubę i wszedł po skale za mury obronne. Wojownik doszedł do wniosku, że w skale muszą być tajemne schody. Pod osłoną nocy poprowadził tamtędy wojska perskie. Na murach nikt nie czuwał. Trzy wieki później, gdy Antioch III Wielki prowadził wojnę z Achajosem, sytuacja się powtórzyła. Strażnik, który miał w tym miejscu czuwać, zasnął i w jedną godzinę wielka potęga miasta obróciła się w ruinę. Dlatego Jezus wypowiedział do Anioła Kościoła w Sardes otrzeźwiające słowa: Stań się czujnym! Jeśli więc czuwać nie będziesz, przyjdę jak złodziej, i nie poznasz, o której godzinie przyjdę do ciebie.
Czuwanie, do którego wzywa Jezus ludzi, wyraża się w tym, by bacznie obserwować własne pokusy i je uprzedzać, wyznając Bogu, albo unikać miejsc i osób, czy sytuacji, w których na pewno nie potrafilibyśmy oprzeć się grzechom. Jest to gatunek czuwania, dzięki któremu człowiek przygląda się tym wszystkim wewnętrznym procesom duchowym, uczuciowym, mentalnym, psychicznym, które w nas się dokonują, aby nie stały się tajemnymi schodami sardejskimi. Nie zapomnijmy, którędy wkradał się w nasze życie grzech. Brak kontaktu z własnym wnętrzem powoduje wyobcowanie, stajemy się NIE SOBĄ. Czuwamy bardzo nad wszystkim, tylko nie nad sobą. Wszystkich ogarnęła chciwość informacji, czytamy gazety, przeglądamy strony internetowe, oglądamy mnóstwo wiadomości, spędzamy setki godzin na obserwowaniu życia innych. Musimy wiedzieć o każdym zabójstwie i terrorze, oszustwie i skandalu, wynikach meczów i aktualnej modzie oraz najnowszych teoriach naukowych, gdy tymczasem przegapiamy samych siebie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Augustyn Pelanowski OSPPE