Myślątko: Jaki jest klucz do nawrócenia nas, którzy wstukujemy codziennie PIN: ko-ro-nka albo ró-ża-niec i uważamy, że sprawy z Bogiem mamy pozałatwiane?
Dlaczego racjonalny i bardzo interesowny człowiek rzucił wszystko i poszedł w nieznane? Jaki jest klucz do nawrócenia nas, którzy wstukujemy codziennie PIN: ko-ro-nka albo ró-ża-niec i uważamy, że sprawy z Bogiem mamy pozałatwiane? Zamknięty na cztery spusty w swej komorze Mateusz budował relacje z ludźmi wedle zasady winien/ma. Bukmacher z położonego nad jeziorem Genezaret tętniącego życiem handlowego miasta Kafarnaum na dzień dobry zadawał jedno pytanie: czy to się opłaca?
My kombinujemy podobnie: odmówiłem Różaniec, bo to się opłaca. Pojechałem na pielgrzymkę, bo to się opłaca. Znamy biblijny rachunek: chwytamy kalkulator, oddajemy coś Bogu, by otrzymać stokroć więcej. Zapominamy o tym, że, jak zapowiedział Jezus, ma się to dokonać „wśród prześladowań”. A za taką promocję serdecznie dziękujemy… Świetnie opowiada o tym stanie ducha jezuita o. Wojciech Ziółek: „Z wymyślonym przez nas Bogiem jest bardzo wygodnie żyć. Wystarczy się rozliczyć jak z fiskusem. Płacę i wymagam. Pościłem i mi się należy. Jaka praca, taka płaca. Traktujemy modlitwę jak kartę kredytową: wkładam i wypłacam. Wystarczy wstukać PIN: ko-ro-nka albo ró-ża-niec i gotowe. Troszkę wprawdzie trzeba pocierpieć, ale generalnie się opłaca. Nie musimy wpadać w ręce Boga żywego”.
Tymczasem Mateusz po króciutkim spotkaniu z Bogiem żywym rzucił się w nieznane. To niewiarygodne. Jak wielką wolność oferował Jezus, skoro celnik zdecydował się na tak radykalny manewr? „Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim”. Jedno lapidarne zdanie Biblii skrywa tyle emocji. Spróbujmy przeczytać je krok po kroku. Już pierwsze słowa rzucają wiele światła. Jezus ujrzał w znienawidzonym przez tłum urzędniku… człowieka. Więcej, znał go po imieniu. Dzięki spojrzeniu Jezusa celnik na własnej skórze poczuł, co oznacza jego imię. Imię „Mateusz” pochodzi od hebrajskiego imienia Mattaj lub Mattanja, co znaczy „dar Jahwe". Jezus spojrzał na celnika i powiedział: Jesteś darem Boga. To wystarczyło.
My, świątynni handlarze. „My, gawiedź – jak pisze trapista o. Michał Zioło –. Chytra, kombinująca, szukająca zysku i unikająca ciosu, cyniczna lub może zbyt obolała, żeby wierzyć. Zbyt leniwa lub zbyt mądra, żeby zachowywać chrześcijańskie prawa do końca. Mamy alibi, zawsze. Boimy się wysokości i jasności zbyt jasnej. Pojednani z niskością”. Jedno spojrzenie Jezusa i słowa: „Jesteś darem Jahwe” wystarczają, byśmy opuścili swe ciasne komory.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz