Nie kocha się idei ani dogmatu, tylko osobę, a żeby kochać, trzeba poznać.
Jan mawiał, że przyszedł zaświadczyć o światłości. Czy można nie zauważyć światła? Rozmowa z kapłanami i lewitami z Jerozolimy jest trudna do odczytania na przykład dla kogoś takiego jak ja, dla kapłana, nawet dziś, po tylu wiekach. Pośród was stoi Ten, którego nie znacie! Zastanawiam się, czy na pewno znam Jezusa Chrystusa i tę światłość, którą On w sobie ukrywa? Czy jestem tym, którego On zna? Czy moja wiara w Niego jest tylko teologiczną znajomością, czy osobistą przyjaźnią? Soren Kierkegaard napisał: „Kapłan powinien być człowiekiem wierzącym. I to jak! Wierzący jest jak zakochany ze wszystkich zakochanych najbardziej zakochany!”. Greckie słowo oida znaczy znać coś lub kogoś, ale też wiedzieć albo żyć w przyjaźni. Przyjaźń istnieje pomiędzy dwoma osobami, które się znają, gdy nie mają przed sobą tajemnic. Mają czas na to, by zwierzać się sobie ze wszystkiego i ich wspólne tajemnice zbliżają.
Czy znał Jezusa Piotr, skoro w decydującym momencie oznajmił: „Nie znam tego człowieka”? Głupie panny czekały aż do północy z lampami, a gdy zdobyły już światło poznania, okazało się, że jest za późno i usłyszały: „Nie znam was!”. Można się spóźnić z poznaniem Tego, który pośpieszył do nas, aby nas zbawić. Każda sekunda decyduje o całej wieczności. Po incydencie z kobietą przyłapaną na cudzołóstwie Jezus mówi do Żydów: „Nie znacie Mnie ani mego Ojca”. Znać Jezusa to ocalać, wybawiać, a nie potępiać albo niszczyć. Judasz znał miejsce za Cedronem, w którym Jezus modlił się z uczniami w ogrodzie, ale nie napisano o nim, że znał Jezusa. Nie wystarczy się po prostu modlić, trzeba modlitwę uczynić spotkaniem w miłości. Judasz przyszedł na miejsce modlitwy, by zdradzić pocałunkiem.
Myślę o tym czasami, gdy całuję ołtarz przed i po Mszy świętej. Do Samarytanki Jezus rzekł: „o gdybyś znała Dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, który ci mówi: daj mi się napić!”. Znać to pragnąć Ducha Świętego bardziej niż orzeźwiającej wody ze źródła, gdy słońce osłabia wszelkie chęci i siły. Czy poznałem drogę światłości wiodącą do Ojca przez serce Syna tak dogłębnie, że nie kieruję już mych stóp na mroczne bezdroża grzechu? Znać, czyli wpatrywać się nieustannie i najgłębiej. Nie wszyscy widzieli Jezusa, gdy wstawszy z martwych, rozmawiał z Magdaleną, najpierw zobaczyła Go miłość Magdaleny. Niektórzy zaś nie widzieli, ponieważ mieli oczy na uwięzi. Jedynie oczy miłujących były otwarte w takiej mierze, w jakiej miłowali. Nie kocha się idei ani dogmatu, tylko osobę, a żeby kochać, trzeba poznać. Jeśli mówię, że znam, ale nużące jest dla mnie spożywanie wieczerzy eucharystycznej z Jezusem i nawet przez chwilę nie uświadamiam sobie, ile Go to wszystko kosztowało; albo modląc się, przestaję być świadomy i tego, co mówię, i do Kogo wypowiadam moje słowa, to czy ja w ogóle Go znam?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Augustyn Pelanowski OSPPE