Historia o talentach budzi mieszane uczucia, przecież nic nie ukradziono, ot, ktoś nie był przedsiębiorczy. Jednak tym ludziom coś powierzono, coś przyjęli...
Talenty są zobowiązujące, jak fundusz powierniczy, ogród czy dzieci do wychowania. Wyobraźmy sobie, że oddajemy dziecko do szkoły na pół roku, pieniądze na lokatę i słyszymy, odbierając nasz skarb: oddaję, nic się nie zmieniło!
Intencje Jezusa są jasne: nie chodzi tylko o przechowywanie wiary, zachowanie siebie w dobrym stanie. Dostaliśmy prezent: skarb do pomnożenia, ku Jego i swojej radości, tymczasem niekiedy pojawia się reakcja – nic nie zgubiłem, nic nie straciłem... Jezus uczy, że w życiu duchowym, jak w prowadzeniu ogrodu czy firmy, nie chodzi o „brak straty”, ale o zyski.
Ogród ma być coraz bujniejszy: drzewa mają rosnąć, róże kwitnąć, a nie zachowywać stan z chwili zakładania. Firma, która nie przynosi strat, nie jest dobra; chodzi o rozwój. Spokój, że mało grzeszymy, nie wprowadzi nas do radości Pana. Zapyta nas o nasze talenty rozwinięte, ludzi, którym towarzyszyliśmy, czy dzięki nam rozkwitli i urośli...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozważa Monika Waluś, gospodyni domowa, żona, matka, dr teologii (not. jk)