W 1979 roku miałem wypadek samochodowy. Zginął wtedy mój bardzo bliski przyjaciel. Po opuszczeniu szpitala nie mogłem się odnaleźć.
Myślałem, że ludzie się ode mnie odwrócili, a to ja odwróciłem się od świata. Zacząłem pić, kraść. 17 lat spędziłem w więzieniu. A potem przyszedł wstyd. I prosiłem Pana Boga o siłę, abym mógł to życie zmienić. Wierzyłem, że tylko On może mi pomóc. I rzeczywiście, wiara czyni cuda. Dzisiaj nazywam to odrodzeniem. Wiem, że trzeba wybierać drogę prawdy, a nie drogę na skróty.
Bo jak się chodzi na skróty, to tam najczęściej zdarzają się upadki. Nie piję od 7 lat. Muszę uważać na siebie każdego dnia. Dla mnie jutro to zbyt odległa przyszłość. Uczę się odmawiać pokusom. Teraz już wiem, że nic w moim życiu nie jest bez znaczenia.
Nie próbuję swojego życia wyciskać jak cytrynę, mam szacunek do każdego człowieka, pracy… Codziennie proszę Boga, aby pozwolił mi uczciwie przeżyć dzień. Ta wielka radość, którą czerpię dziś z życia, to coś wspaniałego, to znak, że Bóg działa.
Oglądaj również „Słowo na niedzielę” w TVP 2 w sobotę 1 listopada o godz. 23.50
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozważa Artur Skarżyński – ma 50 lat, mieszka w Warszawie (not. jk)