O zakupoholizmie – nałogu, który dotyka w Polsce ponad milion osób – mówi Kinga Rochala, psycholog i psychoterapeutka w Mazowieckim Szpitalu Mind Health im. prof. Antoniego Kępińskiego.
Anna Leszczyńska-Rożek: Czy zakupoholizm jest chorobą, którą się leczy?
Kinga Rochala: O zakupoholizmie jako chorobie, czyli uzależnieniu od kupowania rzeczy, mówimy wtedy, kiedy osoba cierpiąca na to zaburzenie reguluje swoje emocje za pomocą kupowania. Działa to tak samo jak uzależnienie od alkoholu, tytoniu, leków, narkotyków czy innych używek. Jest to uzależnienie behawioralne, którego często moi pacjenci nie są świadomi. Objawia się natrętną potrzebą robienia zakupów z wewnętrznym, trudnym do opanowania przymusem. Najczęściej jest odskocznią, odwracaniem uwagi lub zaspokajaniem potrzeb emocjonalnych poprzez kupowanie czasami zupełnie niepotrzebnych rzeczy. W wyniku tego osoby uzależnione czują ulgę, polepszenie nastroju, lepsze samopoczucie, czasami nawet euforię. Najczęściej jednak po chwilowej satysfakcji u osób uzależnionych występuje poczucie winy, wstydu, spadek nastroju i gorsze samopoczucie, przypominające kaca moralnego. Osoba uzależniona od zakupów ma trudność z kontrolowaniem impulsów i znalezieniem innego sposobu na poradzenie sobie z emocjami, które się pojawiają. W dłuższej perspektywie staje się bezradna, zagubiona i zdezorientowana.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.