Fotka z Hitlerem

Rok 1936, olimpiada w Berlinie. Adolf Hitler zaprasza do swej loży na trybunach stadionu polską brązową medalistkę, Marię Kwaśniewską, i osobiście jej gratuluje. Nasza oszczepniczka otrzymuje na pamiątkę zdjęcie z Führerem. Nikt nie mógł przypuszczać, że po kilku latach ta fotografia uratuje życie wielu ludzi.

Konkurs rzutu oszczepem na berlińskiej olimpiadzie zdominowały Niemki. Złoto zdobyła Ottilie „Tilly” Fleischer, a srebro Luise Krüger. Kwaśniewska niespodziewanie wdarła się na trzecie miejsce podium. Zadecydował rzut na odległość 41,80 m. Wódz III Rzeszy zaprosił do loży wszystkie medalistki i tak powstało słynne zdjęcie.

Epilog dopisała wojna. Po powstaniu warszawskim Niemcy przetrzymywali ludność cywilną wygnaną z polskiej stolicy w obozie przejściowym w Pruszkowie. Stamtąd niektórzy internowani byli posyłani do pracy, inni do obozów koncentracyjnych. Maria Kwaśniewska wyciągnęła wtedy z szuflady fotografię z Adolfem, która stała się dla niej… przepustką do obozu. Piękna kobieta (obwołano ją w 1936 roku miss igrzysk), biegle mówiąca po niemiecku, pokazywała żandarmom zdjęcie z Hitlerem, tłumacząc, że jest jego dobrą znajomą, i prosiła o pozwolenie na wejście na teren obozu. Chciała pomóc osadzonym, przynieść im coś do zjedzenia lub ubrania. Z czasem zorientowała się, że obóz przejściowy nie jest tak pilnie strzeżony jak koncentracyjny i obłaskawieni żandarmi pozwalają domniemanej przyjaciółce Führera wyprowadzać na wolność całe grupy ludzi. Kwaśniewska mieszkała wtedy samotnie w dużym domu w Podkowie Leśnej i dawała tam schronienie uratowanym aż do czasu, gdy znajdowali sobie inne mieszkanie. Wśród ocalonych byli pisarze Ewa Szelburg-Zarembina i Stanisław Dygat.

Nie tylko oszczep

Maria urodziła się 15 sierpnia 1913 roku w Łodzi. Sportem zainteresowała się w Żeńskim Gimnazjum im. Bronisławy Sobolewskiej-Konopczyńskiej, do którego uczęszczała. Zaczynała od skoku w dal, ale wkrótce skupiła się na sportach zespołowych: piłce ręcznej, siatkówce i koszykówce. W tej ostatniej dyscyplinie zdobyła nawet brązowy medal podczas III Światowych Igrzysk Kobiet w Pradze w roku 1930. Miała wtedy zaledwie 17 lat.

Złoty medal w rzucie dyskiem Haliny Konopackiej na olimpiadzie w Amsterdamie zainspirował wszechstronną Kwaśniewską do położenia większego nacisku na trenowanie rzutów. Zaczęła się specjalizować w rzucie oszczepem i pchnięciu kulą. Nie przeszkodziło jej to zdobywać medali mistrzostw Polski również w skoku w dal, skoku wzwyż, pięcioboju i trójboju. Na tydzień przed olimpiadą w Berlinie Kwaśniewska pobiła rekord Polski w rzucie oszczepem rezultatem 44,03 m. Taki wynik w Berlinie dałby jej srebro. Po igrzyskach przeprowadziła się z Łodzi do Warszawy, gdzie zaczęła studiować matematykę i pracowała w elektrowni jako urzędniczka.

Krzyż Walecznych

Wybuch wojny zastał Kwaśniewską w Genui. Przygotowywała się tam do igrzysk olimpijskich, które miały się odbyć w 1940 roku w Londynie. Bez namysłu postanowiła powrócić do ojczyzny. „Na granicy w Zebrzydowicach patrzyli na mnie trochę jak na wariata. Tabuny ludzi wyjeżdżały z kraju, a ja wracałam do Warszawy“ – wspominała w 2000 roku w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej”. W stolicy podczas oblężenia była sanitariuszką i kierowcą samochodu przewożącego rannych z okopów do szpitali. Przed kapitulacją została odznaczona Krzyżem Walecznych przez prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego.

Po kampanii wrześniowej przyjęła propozycję zatrudnienia w Gospodzie pod Kogutem przy ul. Jasnej, gdzie oprócz niej pracowali lekkoatleta Janusz Kusociński oraz tenisiści Jadwiga Jędrzejowska i Ignacy Tłoczyński. Po kilku miesiącach Niemcy aresztowali jednak Kusocińskiego za działalność konspiracyjną i zamknęli lokal. Podejrzenie padło na wszystkich pracowników gospody, ale Kusociński nikogo nie wydał i gestapo zakończyło śledztwo. Wówczas Kwaśniewska wraz z poślubionym niedawno mężem wyjechała z Warszawy i zamieszkała w należącej do niego willi Hel w Podkowie Leśnej. To doświadczenie nie skłoniło jej jednak do zaprzestania nielegalnej działalności. Często ukrywała w swoim domu ludzi poszukiwanych przez Niemców. Willa Hel (istniejąca do dzisiaj i niedawno wpisana do rejestru zabytków) została zbudowana jako dom wielorodzinny i mogła pomieścić kilkadziesiąt osób.

Trzy razy wdowa

W życiu osobistym Maria Kwaśniewska długo nie mogła zaznać szczęścia. Nie miała jeszcze trzydziestu lat, kiedy została po raz drugi wdową.

Jej pierwsze małżeństwo, z poznanym na początku studiów pływakiem Krzysztofem Trytką, trwało zaledwie kilka miesięcy. Para rozstała się, a mąż zginął na początku wojny. Wówczas Maria wyszła za inż. Juliana Koźmińskiego, od 1936 roku dyrektora sieci Elektrowni Miejskiej na Powiślu, komendanta obrony elektrowni w czasie obrony stolicy we wrześniu 1939 roku. Koźmiński podczas okupacji był więziony przez gestapo. Zwolniono go wprawdzie, ale wkrótce potem zmarł.

Trzecim mężem Kwaśniewskiej został już po wojnie Władysław Maleszewski, koszykarz, a później trener reprezentacji Polski w koszykówce i działacz. Para doczekała się dwojga dzieci. Ich szczęście znów zakłócała jednak polityka. Maleszewski był intensywnie inwigilowany i często przesłuchiwany. Był bowiem synem zamordowanego przez NKWD ostatniego przedwojennego prezydenta Wilna. Po raz trzeci Kwaśniewska owdowiała w 1983 roku.

Po wojnie wróciła jeszcze na krótko do uprawiania sportu. Wystąpiła nawet w Mistrzostwach Europy w Lekkoatletyce w 1946 roku, zajmując szóste miejsce w rzucie oszczepem i siódme w pchnięciu kulą. Wkrótce zakończyła karierę i została działaczką polskiego i międzynarodowego ruchu olimpijskiego. Zmarła 17 października 2007 roku.

Riposta z opóźnieniem

Trzeba wyjaśnić jeszcze jedną kwestię: wymianę zdań między Adolfem Hitlerem a Marią Kwaśniewską na trybunach Stadionu Olimpijskiego w Berlinie. Polskie gazety i portale internetowe cytują ripostę, jaką polska sportsmenka rzekomo „zgasiła” Führera. „Gratuluję małej Polce” – miał powiedzieć Hitler. „Wcale nie czuję się mniejsza od pana” – miała odparować lekkoatletka (według innej wersji: „Pan też nie jest zbyt wysoki”). Tę opowieść potwierdzała pod koniec życia sama Kwaśniewska, dodając, że Hitler był od niej znacznie niższy. Naszą mistrzynię zapewne zawiodła pamięć, w rzeczywistości bowiem Hitler był od niej wyższy o pół głowy (Kwaśniewska – 166 cm, Hitler – 175 cm). Może też nie chciała niszczyć sympatycznej anegdoty.

Żeby dotrzeć do prawdy, wystarczy zajrzeć do archiwalnego wydania „Przeglądu Sportowego” z 1936 roku. Specjalny wysłannik gazety rozmawiał wtedy z naszą medalistką. Zacytujmy fragment ich rozmowy (nr 67 z 8 sierpnia 1936, strona 4): „A niech nam Pani jeszcze raz powie, co naprawdę mówił pani kanclerz. Zrozumiała pani wszystko?” – zapytał dziennikarz. „Naturalnie, znam przecież niemiecki. Powiedział: »Gratuluję małej Polsce i życzę mistrzostwa świata«”.

I to wszystko, gratulował małej Polsce, a nie małej Polce. Riposty nie było. A właściwie była – dziewięć lat później, kiedy fotka z Hitlerem posłużyła Kwaśniewskiej do uratowania wielu ludzi, niewątpliwie wbrew woli wodza Trzeciej Rzeszy. Sportowe legendy II RP: Maria Kwaśniewska •

Projekt dofinansowany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki w ramach programu Sportowe Wakacje +.

W zdrowym ciele zdrowy duch

W cyklu „Sportowe legendy II RP” przedstawiamy sylwetki najwybitniejszych polskich sportowców okresu międzywojennego, którzy jednocześnie wyróżniali się swą obywatelską postawą. Ich postaci przypominają o starej greckiej maksymie „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Ówczesny, całkowicie amatorski sport, w którym rywalizacja nie podlegała jeszcze prawom komercji, ma dziś swą kontynuację w tzw. sporcie masowym. Mamy nadzieję, że losy naszych dawnych gwiazd staną się inspiracją do uczestniczenia w różnych formach zorganizowanej rekreacji.

Projekt dofinansowany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki w ramach programu Sportowe Wakacje +

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Leszek Śliwa