W zamieszaniu historii, które przypomina plac budowy, musimy znaleźć swoje miejsce. Każdy z nas jest innym kamieniem. Musimy się dopasować, scementować, znaleźć swoją ścianę – swoją wspólnotę, swój charyzmat
Świątynia jerozolimska była domem Boga, miejscem spotkania Wszechmogącego ze swoim ludem. Ale była też mikrokosmosem, miniaturą wszechświata, który przecież jest wypełniony obecnością Boga, tajemniczą SZEKINA (ozn. chwała), czyli zamieszkiwaniem Ducha Bożego. Wszechświat jest świątynią, do której zamieszkiwania Bóg zaprosił też człowieka. Żeby sobie to uświadomić, człowiek potrzebował projektu, miniatury, jaką była właśnie ta budowla.
Pierwsi chrześcijanie byli postawieni wobec nowej koncepcji, wobec nowego stworzenia zapoczątkowanego przez dzieło zbawcze Jezusa Chrystusa. Jezus nie stworzył nowego kosmosu, lecz sam stał się światem dla swych uczniów, sam stał się świątynią, sam położył siebie jako fundament nowej więzi z człowiekiem. Taką koncepcję widzimy w Jego słowach, gdy mówi o kamieniu odrzuconym przez budujących, albo o świątyni swego ciała, zaraz po oczyszczeniu świątyni z handlarzy. Święty Piotr w Pierwszym Liście wraca do tej wizji Jezusa i rozszerza ją, określając Kościół jako Dom Duchowy, gmach zbudowany z dusz wiernych Jezusowi. My wszyscy jesteśmy kamieniami duchowymi, układającymi się warstwami pokoleń na fundamencie apostołów, gdzie kamieniem węgielnym, czyli tym, który rozpoczął budowę, jest Chrystus.
Niekiedy mówimy tak zupełnie potocznie, że jesteśmy zbudowani czyimś przykładem. Pierwszym, który nas buduje duchowo, jest odrzucony przez budujących Jezus Chrystus. Odrzucony przez budujących, ale drogocenny w oczach Wszechmogącego Ojca. Potomkowie Abrahama odrzucili wprawdzie Jezusa ze swych projektów kontynuowania tego, co zaczął budować Mojżesz, ale to odrzucenie stało się początkiem nowego zamieszkiwania Boga pośród nas. Moment odrzucenia Jezusa stał się momentem przełomowym, początkiem ruiny starej świątyni i początkiem wznoszenia się nowej, czyli Kościoła. Historia potwierdziła to rozproszeniem się narodu wybranego. Izrael żył przez prawie dwa tysiące lat w diasporach i gettach, ale przez te dwa tysiące lat następowała budowa Kościoła. Pierwsze wieki to męczeństwo, ukrzyżowania, pożeranie przez dzikie zwierzęta, pogromy, lochy i uwięzienia. To był nasz, chrześcijański holocaust.
W całym tym zamieszaniu historii, które przypomina plac budowy, musimy znaleźć swoje miejsce, bo każdy z nas jest innym kamieniem. Musimy się dopasować, scementować, znaleźć swoją ścianę, swoją wspólnotę, swój charyzmat. Tych, na których się wesprzemy, i tych, którym damy wsparcie, jak cegły, które kładą się warstwami i są zarówno oparciem, jak i same szukają oparcia. Jest to czas pracy duchowej i pewnej czujności, jak podpowiada czytanie z Listu do Tesaloniczan. Czujność jest konieczna, by nie pomylić budowli i nie stać się elementem jakiejś atrapy sekciarskiej czy okultystycznej. Kościół jest jeden. Jeśli kamień węgielny był odrzucony i pierwsi uczniowie również, to nie dziwmy się, jeśli będąc przeznaczonymi do tworzenia nowej budowli, jesteśmy w jakikolwiek sposób odtrącani.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Augustyn Pelanowski OSPPE