Pan Jezus wyznacza uczniów i posyła ich przed sobą do miast, do których zamierzał sam się udać
Udziela im przy tej okazji szczegółowych instrukcji, jak mają postępować; co mają robić, gdy spotkają się z takimi bądź innymi reakcjami ich mieszkańców. Określa jasno zadania, które mają tam wykonać. Dla mnie jednak największe znaczenie ma w całym tym fragmencie radość uczniów po powrocie z wyprawy. Radość z tego, że mogli działać w imię Jezusa, że w „Jego imię nawet złe duchy były im poddane”.
Zaufali Mu i to przyniosło efekty, których pewnie się nawet nie spodziewali. Zaufali, mimo że pewnie wielu z nich po prostu się bało. Przypomina mi to bardzo sytuacje z mojego życia. Ile razy nie podejmuję działania ze strachu przed niepowodzeniem?
Często moja radość ogranicza się jedynie do radości z efektu mojego działania, a nie jest nawet najprostszym aktem wdzięczności Bogu za to, co się stało. Przed takim właśnie zachowaniem ostrzega mnie Jezus. Bo przecież wszystko, co mam, dostałem od Niego. Tylko On jest źródłem dobra. Tylko Jemu należy się chwała. Tylko On może mnie zmienić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Kranc, menedżer, muzyk, mąż i ojciec trójki dzieci, mieszka w Łomiankach pod Warszawą