Jesteśmy na początku ostatniej pielgrzymki Jezusa do Jerozolimy. Wydarzy się tyle niezwykłych rzeczy, że św. Łukasz będzie potrzebował jeszcze 10 rozdziałów, by je opisać.
Historia się zagęszcza. Co zdarzenie, to trudniejsze do zrozumienia. Już na samym początku skandal. Samarytanie wygnali wysłanników Jezusa i pogwałcili święty obowiązek goszczenia pielgrzymów.
W każdej kulturze to grzech, ale w tamtej to grzech niewybaczalny. Jan i Jakub, jako „Synowie Gromu”, chcą i czują, że mają moc surowego i sprawiedliwego ukarania niegodziwców. – „Panie, czy chcesz…?”. Nie chciał. Zabronił im. Jak to? Nie chce sprawiedliwości?
Ktoś powiedział: „Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”. Jezus go wcale nie zachęca. Wszak „Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć”. Może ten ktoś nie da rady? Jezus zdany jest na łaskę i niełaskę człowieka. Może należało jednak ukarać tych Samarytan?
Kogoś innego wybrał sam Jezus. Ten wpierw chciał pogrzebać ojca, ale Pan mu zakazał. Czy jest przeciw pobożnemu grzebaniu zmarłych? Trzeciemu nie pozwolił pożegnać bliskich… Kto to wszystko pojmie? Tylko ten, kto już wie, już uwierzył, że Bóg jest miłością. Inaczej szkoda trudu
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Bornus-Szczyciński, założyciel zespołu muzyki dawnej „Bornus Consort”