Gdy czytam o niewiernym, a może właściwiej byłoby powiedzieć o niedowierzającym Tomaszu, to tak jakbym czytał o sobie.
Ileż razy zmagam się z wątpliwościami, ileż razy zadaję pytania, na które nie potrafię znaleźć odpowiedzi, ileż to razy podaję w wątpliwość swoją wiarę? I w takich momentach przepełnia mnie zazdrość. Przecież Tomasz, przebywając w gronie uczniów, widział i doświadczał wielkości Chrystusa.
Przebywał wśród tych, których wiara była niezachwiana. Był powołany do świadczenia o Jezusie, tak jak pozostali Apostołowie. Jednak w jego umyśle i sercu pojawiło się niedowierzanie. Czy wtedy nie pomógł mu sam Bóg?
Czy Chrystus nie dał mu świadectwa? Namacalnego świadectwa zmartwychwstania, na które ja liczyć nie mogę. Ja muszę zawierzyć słowu. I wierzę, choć wiem, że wątpliwości wrócą. Wierzę i czekam na umiejętność rozpoznawania znaków dawanych od Pana. Wierzę, choć nie jest to łatwe.
Być może właśnie z tego powodu bardzo uważnie uczestniczyłem w tegorocznych rekolekcjach wielkanocnych. Wywarły one na mnie wielkie wrażenie. Chyba po raz pierwszy dotarło do mnie, jak wielkim błogosławieństwem jest uwierzyć, nie ujrzawszy… .
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Stański, przedsiębiorca, założyciel Fundacji Szansa z Lesznowoli