Dwie rzeczy uderzają mnie i moją żonę najbardziej. Pierwsza to sprawa osądzania. Kiedy wobec ujawnienia faktów o przeszłości moich braci w Kościele, czuję chęć do wydania wyroku, Jezus zaprasza, bym najpierw spojrzał na siebie.
Mówi mi także rzecz o wiele istotniejszą – że moja słabość i upadki nie są dla Niego powodem, by mnie potępić. Tak trudno oderwać się od fałszywego obrazu, w którym Bóg jest sędzią rozliczającym i tajnym agentem czyhającym na moją słabość, po to, by mnie pochwycić i osądzić.
On dziś pokazuje się jako Ten, który jest blisko cudzołożnicy. Porusza tym moje serce, serce człowieka, który otrzymał łaskę zobaczenia siebie jako grzesznika. Ta prawda jednak mnie nie zabija, bo Bóg mnie nie potępia.
Dziękuję Ci, Jezu, za ogrom Twojego miłosierdzia, w którym Twój Kościół jest drogą właśnie dla mnie, grzesznika idącego razem z cudzołożnicą z dzisiejszej Ewangelii, razem z innymi, którzy dzięki temu miłosierdziu nie boją się prawdy o sobie.
Nie lęk przed piekłem, ale to, że mi wybaczyłeś, spowodowało, że mnie zdobyłeś. Twoja miłość, Panie, jest silniejsza niż prawo, niż potępienie i strach. To ona przemienia tych, których nic innego przemienić nie miało siły.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka i Paweł Wdówikowie, rodzice Jasia (3 l.) i Franciszka (rok)