Ziarnowe dzieciaki – moje „dzieciaki rozrabiaki”, jak je nazywam – uwielbiają słodycze. Może nawet nie same ciastka czy cukierki, ale klimat bufetów przy Woronicza 17.
W dobrym tonie jest u nas kupić coś i podzielić między wszystkich. Za każdym razem wzruszam się, gdy po kilkudziesięciu sekundach znika paczka groszków.
Choć rodzice dbają o dzieci, często niedostatku nie daje się ukryć. I gdy jednym grosz wypadnie z portfela, to nie chce im się nawet schylać i szukać. Inni podniosą i obejrzą z obu stron. Jałmużna – zapomniane słowo. Choć, kierując się rozsądkiem, staram się raczej rozważać, czy dawać instytucjom charytatywnym, czy na własną rękę „zbawiać świat”, zawsze jest to odruch serca – często obudzonego z letargu.
Niedościgniony wzór – Matka Teresa z Kalkuty. Swoim życiem mówiła, że chrześcijaństwo to dawanie… Przecież Bóg dał własnego Syna. My też powinniśmy dawać. I owym „wdowim groszem” może być mała iskierka dobroci, wtedy, gdy jesteśmy źli na cały świat; niewielki wysiłek fizyczny, gdy bolą plecy, uśmiech wtedy, gdy serce ściśnięte bólem, a pogodne spojrzenie, gdy głęboki smutek rozlewa się wokół nas szeroką falą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Lidia Lasota, dyrektor programu religijnego dla dzieci „Ziarno” w TVP