Kamień rzymskich kościołów ma w sobie jakieś ciepło, nieraz wręcz zapach, który czyni te świątynie przestrzenią bliską, swojską, bezpieczną
Dziwne to święto. Nie wspominamy żadnego świętego czy świętej, ani wydarzenia z życia Jezusa. Przenosimy się duchem do Rzymu, do jednej z najstarszych chrześcijańskich świątyń – Bazyliki na Lateranie. Cały Kościół rzymskokatolicki świętuje dzień jej poświęcenia w 324 roku. Dlaczego? Ponieważ ta świątynia stała się i pozostaje do dziś katedrą Rzymu. Nie jest nią, jak się na ogół uważa, Bazylika św. Piotra na Watykanie!
Nazwa miejsca pochodzi od nazwiska starożytnych posiadaczy tych ziem – rodziny Lateranów. Cesarz Konstantyn Wielki, który w 313 r. wydał słynny edykt kończący prześladowania chrześcijaństwa, podarował stojący tam cesarski pałac papieżowi, św. Sylwestrowi I (314–335). Konstantyn kazał obok wybudować okazałą świątynię pod wezwaniem Chrystusa Zbawiciela. Dopiero później za patronów obrano dwóch świętych Janów: Chrzciciela i Ewangelistę. Panowało tu 161 papieży, odbyło się 5 soborów powszechnych. Dopiero w 1377 r. papież Grzegorz IX przeniósł swą siedzibę do Watykanu.
Nad wejściem do bazyliki znajduje się napis: „Matka i Głowa wszystkich kościołów Miasta i świata”. Te słowa wywołują u mnie dwojakiego rodzaju uczucia i myśli. Najpierw te pozytywne: wspaniałym darem jest papież i w ogóle instytucja papiestwa! Kolejni następcy św. Piotra pełnią niezastąpioną rolę w Kościele jako uniwersalny autorytet w sprawach wiary, jako fundament jedności biskupów i wiernych. Mamy szczęście żyć w czasach, w których papieżami od kilkudziesięciu lat są ludzie wybitni: mądrzy i święci. W ciągu prawie 2 tysięcy lat historii Kościoła nie zawsze tak bywało. Wielu katolikom nawiedzającym rzymskie bazyliki towarzyszy uczucie, że są w domu, u siebie. To zakorzenienie w tradycji, a także poczucie jedności z wielką rodziną wierzących rozsianych po całym świecie. To doświadczenie Kościoła-matki, która daje oparcie, nadzieję i siłę. Doświadczenie skały (Piotr znaczy skała). Kamień rzymskich kościołów ma w sobie jakieś ciepło, nieraz wręcz zapach, który czyni te świątynie przestrzenią bliską, swojską, bezpieczną.
Z drugiej strony Lateran przypomina trudny moment w historii Kościoła, kiedy papież z podziemia przeniósł się do cesarskiego pałacu. Odtąd pokusa władzy nie będzie omijała papieży. Splendor Rzymu nosi ślady ulegania tej słabości. I jeszcze jedno. Rzym nie może przesłonić Jerozolimy. Atmosfera Bazyliki Grobu Pańskiego jest inna niż klimat bazylik Rzymu. W Jerozolimie mieszają się głosy różnych tradycji, dym kadzideł pochodzi z różnych liturgii, podzieleni chrześcijanie, zamiast modlić się razem, przekrzykują się wzajemnie, tak że nieraz policja izraelska musi przywracać porządek. Zachowując przywiązanie do Rzymu, my, katolicy, nie możemy zapominać, gdzie wytrysnęło Źródło Kościoła. „Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie, niech uschnie moja prawica…” (Ps 137,5). Głową Kościoła – całego i, niestety, podzielonego – pozostaje Chrystus, który w Jerozolimie umarł i zmartwychwstał. W Nim jest nadzieja na pojednanie podzielonych uczniów. Rzymska Bazylika Zbawiciela pozostaje znakiem tej nadziei.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz religia@goscniedzielny.pl