Iluż ludzi obwinia Boga o wszystkie swoje niepowodzenia, o to, że nie zapewnia im raju na ziemi?
Uczniowie zwracali się do Jezusa często po imieniu, niekiedy nazywali go Rabbim. Nikomu nie nakazywał siebie tytułować. Zdumiewająca jest ta bezpośredniość w relacjach z ludźmi. My też często zwracamy się do Niego po imieniu. Nie wiem, czy którakolwiek głowa państwa albo ktoś z autorytetów naukowych, politycznych czy religijnych pozwoliłby sobie na coś takiego.
Pytanie Jezusa, za kogo uważają Go ludzie, możemy również skierować do siebie samych. To, co naprawdę o Nim myślimy, jest istotne dla naszego życia, dla naszych wyborów, dla naszego zbawienia. Większość z nas nawet nie jest świadoma, że nosi w sobie wykrzywione wyobrażenie o Bogu. Iluż ludzi podejrzewa Boga o złośliwość czy obojętność, albo o to, że jest wymagającym perfekcjonistą, nadprzyrodzonym księgowym, surowym tyranem, jowialnym staruszkiem lub chłodnym, zdystansowanym mózgowcem?
Iluż ludzi obwinia Boga o wszystkie swoje niepowodzenia, o to, że nie zapewnia im raju na ziemi? Wielu z nas kształtuje sobie wyobrażenie Boga, przerzucając na Niego obraz rodzonego ojca lub matki. Inni są zdani na medialne bzdury i sensacje typu „Kod Leonarda da Vinci” czy „Ewangelia Judasza”.
A jaka jest prawda o Jezusie Chrystusie, uczłowieczonym Bogu? Tylko On sam może powiedzieć o sobie, kim jest. Dlatego sprowokował uczniów do odpowiedzi, stając przed nimi jak odpowiedź. Dziwi nas zapewne, że Jezus surowo zakazał uczniom rozpowiadać o tym, że jest Mesjaszem. Nie jest to jedynie efekt pokory, ale także obawy, aby nie być fałszywie zrozumianym, gdyż Izrael oczekiwał Mesjasza politycznego. Zbyt wcześnie odsłonięta prawda bywa gorsza niekiedy niż wierutne kłamstwo.
Warto zwrócić uwagę na wymagania, jakie stawiał sobie Jezus, i propozycję, którą przedłożył uczniom. O sobie mówi, że MUSI wiele cierpieć, natomiast uczniom mówi, że JEŚLI CHCĄ, mogą każdego dnia podejmować swój krzyż. Nie jest to więc Bóg, który stawia człowiekowi wymagania nie do wykonania, lecz Bóg, który sobie samemu nakłada jarzmo podjęcia odpowiedzialności za grzechy wszystkich ludzi. Natomiast nam proponuje z ogromną wolnością podjęcie odpowiedzialności jedynie za własne życie w taki sposób, by idąc Jego śladami, pozyskać życie wieczne.
Interesująca jest próba Piotra, by złagodzić obraz Mesjasza. Piotr wyraźnie chce wierzyć w Chrystusa, który jest tylko dobry i tylko mądry. Pragnie wymazać z obrazu Chrystusa wszelkie bolesne stygmaty. Chce wierzyć w Chrystusa bez krzyża. To wielka pokusa naszych małych serc: znać Boga, ale nie dostrzegać w Nim prawdy o cierpieniu, jakie wziął na siebie za nasze nieprawości. Pomyśl, czy nie jest to Twoja pokusa? Czy lubisz chodzić na Drogę Krzyżową? Czy nie unikasz tych fragmentów Biblii, które mówią o cierpieniu Jezusa spowodowanym grzechem świata? Czy masz odwagę uświadomić sobie, że również Twoje grzechy zaprowadziły Go na śmierć?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Augustyn Pelanowski OSPPE