Dwudziesty pierwszy wiek – czas masowej migracji. „Iść na cały świat” – to nareszcie zachęta, aby w Unii, czy poza nią, dorobić się, zrealizować swoje plany. To rozumiemy, ale co znaczy „głosić Ewangelię”?
Przecież to zakłada kierunek odwrotny – rezygnować z ambicji, żyć bez zabezpieczeń, w odrzuceniu, z jednym prawem: stać za zamkniętymi drzwiami i prosić o kubek wody.
Dla naszego małżeństwa słowa te oznaczały ponadto 19 przeprowadzek, życie często z pustym portfelem, wielokrotne zmiany szkół dzieci, wewnętrzne walki: „Czy warto?” oraz ciągłą konfrontację z pytaniem: „Kim jesteście i czego chcecie?”.
I odpowiedź, że jesteśmy nikim, że przybywamy w imię Pańskie, aby głosić, że Jezus umarł za grzeszników, że kocha cię za darmo. Ta miłość najpierw znalazła nas. Darmo dostaliśmy – darmo dajemy. A może nie całkiem darmo…
Zapłatą są małżeństwa pojednane i otwarte na życie, dzieci, które jako numer 4, 6, 11 przychodzą na świat, młodzi żyjący w czystości, powołania do kapłaństwa i zakonu. Zapłatą jest możliwość mówienia językiem miłości, którego można uczyć się we wspólnocie ludzi różnych. Zapłatą jest radosne życie pośród wszelkich trucizn cywilizacji śmierci. Wśród przeciwności, rozpalona „głupstwem” głoszenia Dobrej Nowiny, płonie lampa – CHRZEST, i to na jego mocy jesteśmy posłani. Ty także!
* rodzice 6 dzieci żyjących i 2 w niebie, katechiści Drogi Neokatechumenalnej
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tadeusz i Mirosława Budzichowie