Obecność na piłkarskich mistrzostwach drużyn z odległych miejsc rankingu FIFA nie ma zbyt wielu entuzjastów. Marudzono, że dopuszczanie do rozgrywek większej grupy „kelnerów” wydłuża mundial i za dużo będzie spotkań rozgrywanych do jednej bramki. A w ogóle najlepiej byłoby, gdyby turniej rozgrywało ze sobą pięć najlepszych zespołów z Europy i pięć z Ameryki Południowej. Bo reszta świata się nie liczy.
Pierwsza runda mistrzostw zweryfikowała te opinie. Najlepsze wrażenie zrobiły właśnie drużyny z góry zakwalifikowane jako dostarczyciele punktów: Arabia Saudyjska, USA, Kanada czy Japonia. I nie chodzi tylko o sensacyjne rozstrzygnięcia, ale zaprezentowane przez nie styl, wolę walki, radość płynącą z gry. Na tym tle wyrachowanie polskiej drużyny raziło bardziej niż osiągane wyniki. Zbigniew Boniek oglądający nasz mecz we włoskiej telewizji przekazywał polskim dziennikarzom zdumienie tamtejszych komentatorów i pytania, gdzie się podziała słynna polska fantazja, której nie brak z pewnością drużynom z krajów niżej notowanych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko