„Jeśli Bóg pozwoli, wykorzenimy ich wszystkich tak szybko, jak to możliwe” – grzmiał prezydent Turcji, gdy jego armia dokonywała nalotów na Kurdów w Iraku i Syrii. Czy Zachód przymknie oko na tureckie czystki etniczne?
To nie pierwszy raz, gdy Turcja próbuje rozprawić się z Kurdami w Iraku i Syrii. I nie pierwszy raz, gdy Zachód pozostawia ich samych sobie, choć jeszcze niedawno byli mu potrzebni do walki z Państwem Islamskim. Swoboda, z jaką Turcy dokonują bombardowań na kurdyjskie cele, pokazuje, w jak dwuznacznych moralnie sojuszach musimy uczestniczyć. Nie bójmy się postawić pytań, może naiwnych ze strategicznego punktu widzenia, ale koniecznych, jeśli chcemy wiedzieć, jaką cywilizację reprezentujemy: czy NATO rzeczywiście nie ma argumentów, by powstrzymać jednego ze swoich członków przed zbrodniami na Kurdach? Czy jesteśmy zmuszeni do milczenia ze względu na możliwy sprzeciw Turcji wobec rozszerzenia NATO? Ale zapytajmy też: czy Turcy mają powody, by tak radykalnie rozprawiać się z kurdyjskimi bojówkami? I czy sami Kurdowie są wyłącznie ofiarami, a nie również stroną współodpowiedzialną za eskalację konfliktu?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina