– Po co mi taki Bóg, który zabrał mi tatę – łzy jak groch spływały po dziecięcych policzkach. Do Pierwszej Komunii wszystko było przygotowane, tylko taty już nie było, odszedł na wieczną szychtę.
Jak wytłumaczyć synowi, który za niespełna miesiąc ma przyjąć do swojego serca Jezusa, że jest dzieckiem Bożym, że Jezus go kocha. Mąż Marty Swiech był ratownikiem górniczym. Brał udział w akcji. Ratował czyjeś życie. Dlaczego więc stracił własne? Marta najpierw musiała odpowiedzieć sobie na pytania o śmierć męża, żeby tę dramatyczną sytuację wytłumaczyć synowi. Dowiedziała się, że zawalił się strop, była tam pustka, którą ktoś kiedyś miał wypełnić, ale nie wypełnił. Zaniedbanie? Błąd ludzki? Jakie to ma dzisiaj znaczenie… Wtedy miało ogromne, bo Marta została sama z trojgiem dzieci. – Syn, córka, syn – wylicza. Dziś już dorośli ludzie, ale wtedy trzeba było walczyć z bólem i cierpieniem swoim oraz tych, którzy krzyczeli: „Dlaczego Pan Bóg zabrał nam tatę?”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Katarzyna Widera-Podsiadło