Nasuwa mi się takie pytanie: Czy wystarczyłoby pannom roztropnym oliwy, gdyby się nią podzieliły z nierozsądnymi? Niezrozumiałe jest dla mnie zachowanie panien roztropnych, takie egoistyczne.
Widocznie istotne jest posiadanie własnej oliwy. Skoro nie mogły się podzielić z tymi, które o tę oliwę nie zadbały, to może mogłyby zrobić coś, aby nierozsądne panny wzięły ze sobą oliwę? Co mamy zrobić my, którzy wierzymy i pielęgnujemy naszą osobistą wiarę, aby Ci, którzy nie wierzą, uwierzyli? Bóg wzywa mnie do wieczności, ale to nie ma być wieczność sam na sam – ja i Bóg.
Ma tam się znaleźć możliwie jak najwięcej ludzi – wtedy dopiero będzie prawdziwe szczęście. Nie mogę drugiemu człowiekowi ofiarować mojej wiary, ale mogę świadectwem swojego życia wzbudzić w nim tęsknotę za Bogiem. Jest w tej przypowieści pewien tragizm.
Panny nierozsądne opamiętały się w momencie, gdy było już za późno. Nie zadbały o to, żeby starczyło im oliwy do tego najważniejszego momentu, nadejścia pana młodego. Czy moja wiara jest na tyle silna, żeby nie powtórzył się ten tragizm w moim przypadku?
* studentka IV roku teologii na Uniwersytecie Śląskim, mieszka w Katowicach, jeździ na Przystanek Jezus jako ewangelizator
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Woźniak