Rozważamy słowa z psalmów z kolejnych dni Adwentu. Piątek, Psalm 27.
Choćby wybuchła wojna, zapadła ciemność, opuścili mnie bliscy, Pan nieustannie otwiera przede mną swój dom, prowadzi do „ziemi żyjących”, zapala swoje światło. Choć nie nadążam z pracą, miażdży mnie hałas ulicy, a tysiące spraw szarpie nerwy, świątynia Boża – przestrzeń Jego obecności, bliskości – pozostaje zawsze otwarta.
Pośród codziennej bieganiny, globalnych kryzysów i dyskusji na Facebooku mogę nie opuszczać Jego domu. Mogę przy Nim być, z Nim rozmawiać, słuchać Go – choćby skrawkiem uwagi, w wyszarpanym czasie, po kolejnych odejściach wciąż wytrwale wracając pod Jego dach.
W moim sercu brudnym i poplątanym, takim, jakie mam, On zakłada swój dom, buduje świątynię, rozpościera namiot – przestrzeń światła, pokoju, bezpieczeństwa. Niezmordowany Architekt, Mistrz od trudnych projektów, Bóg gościnny i przygarniający, nie zniechęca się. Przynosi pokój i słodycz, zabiera strach.
„O jedno tylko Pana proszę i o to zabiegam, żebym mógł zawsze przebywać w Jego domu (…)” (Ps 27).
Czytaj: PSALM 27
Adwent jest czasem oczekiwania na dni, w których wspominamy Narodzenie Chrystusa, ale przede wszystkim oczekiwania na Jego powtórne przyjście. W tym roku do adwentowej refleksji włączamy psalmy. W cyklu „PS Oczekuj” dziennikarze „Gościa” rozważają słowa kolejnych psalmów z liturgii.
Zobacz poprzednie rozważania: PS Oczekuj
Agata Combik, dziennikarka „Gościa Wrocławskiego”