Nasze drogi bywają całkowicie nieprzejezdne. Przywalone tysiącami zbędnych gratów.
Wyobraź sobie, że otrzymałeś zadanie zorganizowania przy-jazdu kogoś bardzo ważnego do Twojej miejscowości. Co byś zrobił? Może zasięgnąłbyś rady modnych dzisiaj specjalistów od PR-u lub marketingu. Trzeba przyciągnąć media, zaaranżować konferencję prasową, zadbać o dobre hasło reklamowe. Warto poprosić kogoś sławnego o wypowiedź. Reklama w TV, radiu, Internecie, na billboardach, itd.
Prawosławni mówią o nim św. Jan Poprzednik. Był łącznikiem między Starym i Nowym Przymierzem. Otrzymał misję przygotowania dróg prowadzących do spotkania z Mesjaszem. Wybrał mało medialną metodę. Poszedł na pustynię. Tam ukrył się przed światem. Nie dbał o to, o co ludzie zabiegają na co dzień: jedzenie, ubiór, dom, kasa, kariera. Chciał pokazać, że można żyć bez tylu rzeczy. A potrzeba tylko jednego. Boga! Chwyciło. Tłumy ciągnęły do niego. Czego szukali? Sensacji? Mądrości? Nadziei? A przede wszystkim duchowego wstrząsu, który obudzi ich z uśpienia.
Jan był radykałem. Nie był trzciną kołyszącą się na wietrze. Wzywał do postaw jednoznacznych, do zerwania ze złem, do nawrócenia bez żadnego „ale”. Jak każdy prorok nazywał rzeczy po imieniu. Jego słowa były ostre jak miecz. Ludzie słuchali go, bo czuli, że te słowa rozcinają pęta zniewoleń, rozbijają skorupę kompromisów ze złem, udawanej pobożności. Wielu przyjmowało z jego ręki chrzest w Jordanie, bo pragnęli oczyszczenia.
Nadal potrzebujemy proroków jak Jan. Potrzebujemy pustyni. Potrzebujemy oczyszczenia. Nasze drogi (do Boga, do innych, do własnego serca) bywają całkowicie nieprzejezdne. Przywalone tysiącami zbędnych gratów. Ile chorego przywiązania do własnych koncepcji, pomysłów? Ile zbędnych sprzętów, bez których żyć się nie da? Czy Jezus może przedrzeć się przez cały ten bałagan?
Trzeba wybrać się nad Jordan. Nad rzekę oczyszczenia. Kiedy ustawimy się w kolejce do spowiedzi, Jezus pojawi się obok nas. Jak wtedy, nad Jordanem, kiedy ku zaskoczeniu Jana poprosił go o chrzest i zanurzył się w rzece ludzkich grzechów. Niebo się otwarło i do rzeki ludzkich win wpłynął strumień Bożego miłosierdzia. Jan przepowiedział, że nadchodzi większy od niego. Nie pomylił się. Jezus okazał się większy nie ludzką siłą, ale radykalizmem przebaczenia, miłosierdziem bez granic.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz