Myśl wyrachowana: Jak ocalić dziecko zagrożone aborcją? Zgłosić podejrzenie, że jest gejem albo lesbijką
Kobieta z brytyjskiego Coventry wrzuciła kota do kubła na śmieci. Kotu nic się nie stało, ale ludzkość dostała kociokwiku, a jej wrażliwsi przedstawiciele grożą kobiecie śmiercią. Tego dnia, gdy Brytyjka popełniała kociozbrodnię, w innym miejscu zebrali się ludzie i domagali się możliwości nieskrępowanego wrzucania do kubła dzieci. Ale nie żywych i zdrowych jak kot, lecz uprzednio rozerwanych na strzępy, ewentualnie potraktowanych roztworem soli lub czymś podobnym. Tu jednak nie było powszechnego oburzenia, dziennikarze nie darli szat, a rzeczników takiego procederu słuchano życzliwie i do woli pozwolono im mówić do kamery. Spotkanie to odbyło się w Warszawie, w polskim Sejmie. Nazywało się „wysłuchaniem obywatelskim na temat turystyki aborcyjnej”.
Imprezę zorganizowała Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny oraz poseł Marek Balicki. Gwiazdą był polski lekarz zatrudniony w niemieckim szpitalu, tuż przy granicy. Pan ten raczył zebranych opowieściami, ile to Polek zgłasza się do niego na „zabiegi”, bo biedaczki nie mogą sobie „zabiegnąć” dziecka na ojczyzny restrykcyjnym łonie. TVN24 przeprowadził z nim rozmowę, w której pan doktor dokładnie wyjaśnił, co to za klinika, ile kosztuje „zabieg” (że taniej niż w polskim podziemiu) i w jak „godnych” warunkach się go przeprowadza. Oczywiście to nie była żadna reklama, nie. To była próba zachęcenia polskich prawodawców, żeby i u nas traktowano kobiety z podobnym szacunkiem. Szacunek to grunt. A jeszcze lepiej szacunki. „Według naszych szacunków Polki wykonują od 80 do 200 tysięcy zabiegów rocznie, z czego 10-15 proc. za granicą” – powiedziała w Sejmie Wanda Nowicka, szefowa Federacji.
Imponujący rozrzut. Jeśli feministki nie wiedzą, czy Polki dokonują 80 tysięcy aborcji, czy 200 tysięcy, to znaczy, że kompletnie nic o tym nie wiedzą. Bo i skąd by miały wiedzieć? Asystowały przy popełnianiu przestępstw? Chodziły po podziemiu i liczyły trupy? Zaglądały do każdego kubła? Krwawi lobbyści, rzecz jasna, wiedzą, co robią, ogłaszając takie liczby. Chcą wmówić ludziom, że prawny zakaz aborcji jest nieskuteczny, a skoro tak, to należy aborcję zalegalizować i przeprowadzać je w lepszych warunkach. To oczywiście kłamstwo, bo obowiązujące prawo zawsze wpływa na świadomość społeczną. Dlatego w Polsce wzrasta liczba przeciwników tego procederu.
Naród zaczyna rozumieć, że płód to taki sam człowiek jak ktoś dorosły i tego najbardziej boją się ideolodzy najbrudniejszego z interesów. Robią więc, co mogą, żeby odwrócić tę tendencję. Dlatego jazgoczą o godności kobiety, tak jakby jej godność cierpiała na macierzyństwie. I jak ognia unikają pierwszego i najprostszego z pytań: „od kiedy zaczyna się człowiek?”. Bo odpowiedź „od urodzenia” dziś, w dobie coraz lepszych USG, już nie przejdzie. A skoro nie od urodzenia, to od kiedy? Kto śmie ustalić granicę, poza którą wolno zadać śmierć? Wszyscy ci rzecznicy aborcji, którzy przed kamerami odmawiają ludziom poczętym praw człowieka, byli kiedyś płodami. I co? Żadnych wniosków? A tacy, wydawałoby się, inteligentni ludzie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak