Kryzys średniowiecza

Myśl wyrachowana: Kto uzna, że ziemia to padół płaczu, ten zaoszczędzi sobie łez

Pamiętam ze szkoły nabazgrany na ścianie napis „Grunwald pomścimy”. Autor, o ile jeszcze żyje, miałby teraz okazję zrealizować swą obietnicę. Za parę dni na polach Grunwaldu będą się grzmocić panowie w blachach, i to na oczach setek tysięcy widzów, bo średniowiecze wróciło do łask. Wróciło jednak wykoślawione wiekami czarnej propagandy. Oto, co oferuje się turystom zwiedzającym zamki: zakucie w dyby, wysmaganie pod pręgierzem, powieszenie albo ścięcie toporem. Sale tortur to program obowiązkowy, tak jakby w średniowieczu tego tylko nie katowali, kto już spłonął na stosie.

„Średniowiecze!” – prychają z pogardą wyznawcy politycznego słuszniactwa, gdy ktoś bierze w obronę małżeństwo, rodzinę, ojczyznę. Ale może to i racja, że przejawy normalności nazywa się średniowieczem, bo to jednak był okres normalniejszy niż dzisiaj. Ludzie średniowiecza powszechnie mieli świadomość, że mają nie tylko ciało, lecz i odkupioną przez Boga duszę nieśmiertelną. To miało ogromne konsekwencje. Chłop czy król, rycerz czy mieszczanin – każdy wiedział, że życie ziemskie jest wstępem do życia właściwego. Każde zdarzenie było egzaminem na rzecz wieczności, każdy żebrak był przebranym w łachmany Chrystusem. Ludzie grzeszyli, ale wiedzieli że grzeszą. Gdy żałowali, to się spowiadali i pokutowali, a nie szli do psychologa. Gdy umierali, świeciła im gromnica, a nie prawo do eutanazji.
Dzisiejsi niedowiarkowie i relatywiści nie stworzyliby gotyckich katedr. Do tego trzeba było czegoś więcej niż zdolnego architekta. Tylko ludzie potężnego ducha mogli zrobić coś takiego. Po nas nie zostaną tak oszałamiające rzeczy. Nikt nie będzie z otwartymi ustami zwiedzał dwudziestowiecznych kościołów, a tym bardziej obiektów „świeckich”. Nikogo nie rzucą na kolana płaskie sklepienia ze zbrojonego betonu i jeśli coś trwałego po nas zostanie, to plastikowe butelki.

Gdy człowiek zagłębi się w pisma i dzieła naszych przodków, łatwo zauważy, że my dziś w ogóle nie jesteśmy mądrzejsi. My, owszem, więcej wiemy, ale jakby mniej rozumiemy. Mamy coraz lepszą technikę, ale niech tylko wyłączą prąd, a stajemy się bezradni jak nowy prezydent na polowaniu z aparatem fotograficznym. Średniowiecze było czasem wielkich bandytów, ale jeszcze większych świętych. Żyło się ostro, ale konkretnie. Tam kipiało życie, bo ludziom na czymś zależało. To był czas ducha. A teraz mamy średniowiecze ciała – kryzys wieku średniego. Taki okres, w którym człowiek wzbogacił się, ustabilizował i nie wie, co ze sobą zrobić. Z braku prawdziwych problemów wymyśla zastępcze: tworzy obłędne prawa, a potem walczy z głosami rozsądku, nazywając je dyskryminacją. Jeśli w średniowieczu panował zabobon, to jak nazwać wróżby z kart tarota i horoskopy nadawane w głównych kanałach telewizyjnych? Jeśli w średniowieczu się zabijali, to co powiedzieć o milionach mordowanych dziś dzieci i o rozrastającej się eutanazji? Kryzys wieku średniego, jeśli na kogoś przyjdzie, trzeba przezwyciężyć. Ale do tego trzeba być człowiekiem ducha. Człowiekiem średniowiecznym.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak