Myśl wyrachowana: Nie budzi sprzeciwu tylko ten, kto się nie sprzeciwia.
Co to jest w języku wojskowym kałuża? To „zbiornik wodny bez strategicznego znaczenia”. Kałuży nikt nie umieszcza na mapach, nikt jej nie nadaje nazwy. Jest nieważna i mniej znana niż prezydent Unii Europejskiej. Jeśli jednak coś ma strategiczne znaczenie – o, to sprawa wygląda inaczej. Zwłaszcza jeśli to coś stoi na drodze do realizacji interesów, niczym twierdza na szlaku przemarszu wojsk albo jak kandydat na prezydenta, nieuzgodniony ze spółką Agora. Gdy nieprzyjaciel najeżdża kraj, chce dobrać się do jego skarbów, a jego ludność obrócić w niewolników. Nie może jednak tego zrobić, dopóki kraj ma armię. Pierwszą rzeczą agresora jest więc uporanie się z wojskiem przeciwnika. Tydzień temu na Jasnej Górze widziałem takie wojsko. Z okazji Roku Kapłańskiego zjechali się tam z całej Polski kapłani. To chyba jedyny taki przypadek w historii tego sanktuarium, gdy było w nim więcej duchownych niż świeckich. Miałem zaszczyt uczestniczyć w tym wydarzeniu. Skojarzenie z wojskiem nasunęło mi się, gdy patrzyłem z wałów na te ustawione w regularnych szeregach tysiące mężczyzn w białych albach. Wrażenie to wzmogło się podczas kazania, gdy przewodniczący liturgii kardynał Claudio Hummes powiedział: „Doprawdy, pełnicie posługę strategiczną”.
Oj tak, gdyby to nie była posługa strategiczna, nikomu by ona nie przeszkadzała. Gdyby kapłani nie lokowali się w jakimś strasznie ważnym miejscu, nikt by ich nie atakował. Byliby ulubieńcami wszystkich, niczym misie koala. Cały świat popierałby ich jak Tybetańczyków i chronił jak dolinę Rospudy. Każdy wybaczyłby im dowolne słabości i przepuściłby każde przewinienie. Ale tak nie jest – bo kapłani stoją na drodze. Komu? No diabłu. Jak diabeł ma się nie wściekać, gdy drogę do rządu dusz zagradza mu armia ludzi wyposażonych w nadnaturalną moc sakramentów?
To znamienne, że właśnie w Roku Kapłańskim z podwójną zajadłością zaatakowano celibat i podgrzano jałowe postulaty kapłaństwa kobiet. Przed kamerami jak nigdy wymądrzają się byli księża, a w roli głównego eksperta od Kościoła występuje „dysydencki teolog” Hans Kueng. To teraz zrobiono wrażenie, że co drugi ksiądz to pedofil, choć statystyki pokazują, że wśród księży pedofile trafiają się dużo rzadziej niż w innych grupach społecznych. To znaczące, że akurat w tym roku światowe środowiska opiniotwórcze uznały papieża za winnego złu, z którym zawsze walczył, a niektórzy chcą go aresztować. To tak absurdalne, że aż demaskujące rzeczywistego sprawcę. Diabeł ma problemy. Jemu też „puszczają nerwy”, jak puszczały wobec patrona tego roku, świętego Jana Vianneya. Gdy w nocy diabeł walił w ściany i przestawiał mu meble, Vianney wiedział: nazajutrz będzie „gruba ryba”. I faktycznie – zazwyczaj przychodził do konfesjonału zatwardziały grzesznik. Śpiewamy: „kapłanów swoich dał nam Bóg, by nas bronili z mocy złego”. Najwyraźniej bronią skutecznie, skoro tak teraz obrywają. Ale jeśli oni bronią nas, to może my byśmy trochę aktywniej bronili ich?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak